Blog

Blog

Bangkok - odsłona druga (Tajlandia)

Farma węży - Bangkok, kobra
Wyprawa dobiega konca. Przede mna dwa ostatnie loty wyprawy, nr 17 i 18 - do domu.  Koncowke pobytu poswiecilem na zwiedzanie Tajlandii w tym Bangkoku.
Jednego dnia zrobilem taka oto trase. Przez rzeka Phraya mostem Ramy VIII przedostalem sie na drugi brzeg, przeszedlem obok Muzeum Krolewskich Barek, zamnknetego czasowo, co nie znaczy, ze nic nie dalo sie zobaczyc. Wodnym tramwajem poplywalem po rzece. Pospacerowalem po klimatycznej Chinskiej Dzielnicy i dotarlem do swiatyni Trimit (Traimit, Golden Buddha, bilet wstepu 40THB, muzeum dodatkowe 100). Swiatynia ladna, ala podobna do innych. Pojezdzilem tez systemami metra, odwiedzilem tereny handlowo-rozrywkowe na Siam Square i w okolicy, bylem w swiatyni Erawan i kolo Stadionu Narodowego. W miedzyczasie odwiedzilem Farme Wezy.  W Tajlandii zyje ponad 190 gatunkow wezy, w tym 61 jadowitych. Farma Wezy w Bagkoku, ktora tak naprawde jest jednostka naukowa, jest drugim tego typu miejscem na swiecie, po Instytucie Butantan w Sao Paulo (Brazylia), w ktorym goscilem kilka la temu. Sama farma i pokaz wezy sa atrakcyjne dla dzieci. Widzialem lepsze tego typu miejsca. 

Po Bangkoku glownie chodzilem, chociaz czasami skorzystalbym z tuk-tukow (motoriksze) lub miejscowych wersji indonezyjskich ojekow (motorki do wynajecia z kierowca, w charakterystycznych kamizelkach). Problem w tym, ze trafialem na takich kierowcow, ktorzy nie chcieli opuscic cen. Oferuja stawki wyzsze niz taksowki w Polsce. Ale nie ma sie co dziwic, Niemiec bierze tuk tuka, cena 200 THB za 3-4km, placi bez szemrania. I potem ja mam problem. Bogaci turysci rozpuscili miejscowych - niestety.

W kolejnych dniach jeszcze jeden spedzilem w Bangkoku. Odwiedzilem pobliskie w stosunku do mojego miejsca zamieszkania fortyfikacje Phra Sumain - niewielkie, ale sympatyczne. Swiatynie Benchamaborphit - takich jest wiele w Bangoku, wedrowalem obok palacu Anantasamakhon i bezmyslnie udalem sie do palacu Vimanmek. Oba to czesc palacu Dusit - krolewskiej rezydencji. Dzisiaj muzea. Budynki sa piekne.  I na ich ogladaniu chcialem poprzestac. W zyciu widzialem dobry tysiac muzeow i poki co mam nimi przesyt. Eewentualnie interesuja mnie takie pokroju Ermitazu w Sankt Petersburgu czy Galerii Narodowej w Londynie. Sila rozpedu wszedlem do srodka, zaplacilem za bilet 100THB i od razu panujace w tym muzeum zasady zaczely mnie wkurzac. Nie mozna w krotkich spodenkach, musialem sie przebrac (bylem przygotowany), nie mozna miec calych odkrytych ramion - nie mialem. Nie mozna robic zdjec, filmowac, nawet wejsc z telefonem komorkowym - jest kontrola. Kontrolowaly kobiety - mezczyzn i kobiety. Wszystkie przedmioty trzeba zostawic w platnej skrytce (20THB). Nie wolno wchodzic w obuwiu, trzeba zostawic. A w srodku co - dla mnie nuda - wystroj pokoi, zastawa stolowa, meble - glowna czesc muzuem zwiedzilem w 5 minut i szybko opuscilem to miejsce. A budynkow jest kilka, w kazdym jakies wystawy, w kazdym podobne zasady. Nie dziekuje. Co ciekawe, podobna strategie do mojej przyjela spora grupa spotkanych bialasow. Nastepnie krecilem sie po okolicy, gdzie jakis pomnik krola na koniu, chyba Ramy V, budynek Parlamentu, budynki rzadowe, ogrodzony woda palac Chitralada, gdzie obecnie ma mieszkac krol z rodzina. W tym rejonie bylo pelno policji, z tarczami, drutem kolczastym. Czyzby obywatele byli niezadowoleni z panowania krola Bhumibola Adulyadeja Ramy IX i szykowali atak?

A moze tylko obywatelom nie podoba sie jego ceremonialne imie: „Jego Wspaniałość, Wielki Pan, Siła Ziemi, Nieporównywalna Moc, Syn Mahidola, Potomek Boga Wisznu, Wielki Król Syjamu, Jego Królewskość, Wspaniała Ochrona” – Phrabat Somdej Phra Paramindra Maha Bhumibol Adulyadej Mahitaladhibet Ramadhibodi Chakrinarubodindara Sayamindaradhiraj Boromanatbophit (Wikipedia). Ludzie to maja napierniczone w glowach :). 

Potem pochodzilem bez celu po Bangkoku, by wrocic tuk tukiem do siebie. Kierowca nie potrafil czytac mapy musialem go kierowac.

Wieczorem kolacja w okolicy ulicy Khaosan i zadanie wymiany nadwyzki bhatow na USD. Wydalem mniej w ostatnie dni niz planowalem, ale wymiana pieniedzy okazala sie pewnym wyzwaniem. Kantory chetnie przyjma dolary, ale nie bhaty. Dopiero w banku udalo mi sie zrealizowac zadanie i to po calkiem dobrym kursie, za 2500 THB dostalem 80 USD. 

Mam tez w zwyczaju z ciekawosci porownywac mozliwosci zakupu pamiatek. Tym razem odniesienie stanowila Kambodza. Kupowac ich nie zamierzalem, ale wiedzac ile za co placilem w Kambodzy i co ile kosztowalo, ciekawy bylem, co ma do zaoferowania Tajlandia. A ma duzo wyzsze ceny. Dwa przylady. Figurka metalowa buddy czy slonia, ok. 5cm wysokosci, w srodku pusta lub wypelniona gipsem w Kambodzy wyjsciowo kosztowala 10USD, do kupienia za 3USD. w Bangkoku wyjsciowa cena to 23-13USD i duzo gorsze mozliwosci targowania. Na kilkanascie testowych prob targowania z kwoty 23USD sprzedawcy byli gotowi do opuszczenia ceny o 3 do 6 USD, potem tracili zainteresowanie. Przy wyjsciowej cenie 13 USD nie chcieli zejsc ponizej 10USD. Tylko raz kobieta z 16USD zeszla do 6,5USD, okazujac mi jak jest na mnie obrazona, ze nie chce zaplacic wiecej. Cierpliwosc w poszukiwaniu sie jednak oplaca, bo znalazlem sklepik - a caly czas poruszalem sie w rejonie ulicy Khaosan - gdzie cena wyjsciowa  figurki wynosila 5,5 USD, bez problemmow sprzedawczyni zeszla do 3,2 USD. Co tu sie jednak dziwic, ze sprzedawcy zdzieraja z turystow, gdy wiekszosc turystow jest taka jak na tym przykladzie. Para Niemcow kupuje figurke slonia - taka sama i takich samych rozmiarow jak w moim tescie cen. 700 THB slysza, czyli prawie 23USD. Dziarski Niemiec, ze da 400 (13 USD). Na co slyszy 600 - specjalna cena dla niego. On, ze da 500. 550 pada z drugiej strony. Okay - mowi Niemiec. Placi rownowartosc 18USD i wychodzi caly podniecony, szczesliwy, jaki to bohater w oczach swojej kobiety. Jak dzielnie targowal. Ogladaja tandetna  figurke, glosnio mowia, gestykuluja. Zachwyt w oczach i w glosie. Podziw kobiety, jak jej mezczyzna walczac jak tygrys, stargowal 150THB czyli 5 USD. Jak przeplacil wielokrotnie. Bohater rodziny. I jak ja mam pozniej targowac do 3USD - uczciwa cena za taka figurke, skoro ludzie sie ciesza, ze zaplacili tak tanio, 18USD? 

Drugi przyklad koszulka marnej jakosci, z takim samym nadrukiem - tuk tuka, slonia, swiatyni i z napisem Thailand oczywiscie. Cena wyjsciowa to zazwyczaj 10-13 USD. Taka w Kambodzy kupuje sie za 2 USD. Sprzedawcy opuszczaja cene po 20THB, 2/3 dolara - niechetnie. Zazwyczaj koncza na 8-6USD. Jesli jednak dobrze poszukamy znajdziemy sklepy, gdzie taka sama koszulka ma cene wyjsciowa 3USD - i uslyszymy, ze cena jest ostateczna, chociaz te pol dolara jeszcze opuszcza.  Jest to cena do przyjecia, a jak sie kupi 3 koszulki to zgodza sie w niektorych miejscach sprzedac je po 2 USD. Wymaga to czasu, poszukiwan, cierpliwosci, ale mozna nawet w Bangkoku nie przeplacic. 

Charakterystyczne jest, ze tutejsi sprzedawcy nie walcza o klienta poza nielicznymi przypadkami. Podaja kosmiczna cene i oczekuja zaplaty. Nie bardzo chca targowac, nie bardzo sa gotowi do opuszczenia ceny. Sa zwyczajnie malo sympatyczni, obojetni. Dlatego  w sklepach pustki. W wiekszosci bylem jedynym klientem. 
Jesli ktos wybiera sie do Kambodzy, tam ceny beda duzo lepsze, sprzedawcy bardziej mili i bardziej chetni do obnizania ceny. Kupimy tam nawet koszulki z napisem Thailand w niektorych sklepikach. Lepsze ceny tez beda zapewne w Wietnamie, Laosie i Birmie (Myanmarze). 

Z ciekawostek, w Bangkoku mozna sprobowac roznych fajnych zwierzatek, tzn. zjesc. Np. smazony skorpion kosztuje 100 THB, a zrobienie jemu zdjecia bez zakupu 10 THB. 

Dygresje
Tutejsze bankomaty pobieraja prowizje 150 THB od kazdej transakcji, przynajmniej w moim przypadku.

Kazdy kto tutaj przyjedzie musi byc swiadom, ze jest goraco i wilgotno - zar leje sie z nieba. W takich warunkach zwiedzanie bywa ciezkie. 

W Tajlandii na kazdym kroku sa minimarkety 7/11. Mozna je tez spotkac w niektorych krajach regionu. Jednak w Tajlandii trzeba uwazac na pracownikow-zlodziei. Gdy pierwszy raz zle zostala wydana mi reszta, uznalem to za przypadek, ale trzy razy w ciagu tygodnia przypadkiem nie jest, dwukrotnie stalo sie to w tym samym markecie. Wyglada to tak. Turysta kupuje wiecej niz kilka produktow, zapewne nie policzyl dokladnie ile ma do zaplaty. Chociaz na paragonie ich alfabet, liczby sa po naszemu a i latwo sprawdzic liczbe produktow. Kantowanie jest na 1-2 dolary (30-60 THB) - latwo tego nie zauwazyc przy platnosci ponad 200 THB. Na szczescie instynkt podrozniczy nie pozwala bym nabieral sie na takie rzeczy. Z kolei w Kambodzy widzialem jak pracownik marketu wydajac reszte w rielach turyscie, chcial go okantowac, nie udalo mu sie. Nalezy byc czujnym.

W Bangkoku sa dwa systemy metra, ktoe funkcjonuja oddzielnie (MRT - podziemne, BTS - skytrain). I tak jak w Kuala Lumpur stacje nie sa polaczone i musimy kupic osobne bilety. Do tego w godzinach szczytu kolejki do automatow biletowych wynosza nawet 15min. Istnieje polaczenie kolejowe z lotniskiem Suvarnabhumi.

Z Indonezji pisalem, ze autobus, w ktorym nie ma toalety potrafi jechac nawet 6-8 bez przerwy (nie zawsze, bywa normalniej). W Kambodzy i Tajlandii wiedza, ze turysta potrzebuje postoju na siusiu, na jakies drobne zakupy.

Tajlandia niczym mnie nie zachwycila, aczkolwiek zwiedzilem tylko jej fragment. Dla mnie to zbyt rutystyczny i zbyt skomercjalizowany kraj.

Pozdrawiam
Gregor 
 
Na zdjeciach:
 1-7 - rzeka Phraya, Chinska Dzielnica, Trimit Temple, kobiety budują metro, 8-10 i ostatnie - farma węży. 11 - srodmiescie, 12 - Erawan Shrine, 13 - Phra Sumain - fortyfikacje, 14 - uliczne jedzenie. 15 - przy jednej ze swiatyn - nie zwyklem dotykac mezczyzn, dlatego tez zakaz bardzo mi odpowiada. 16 - palac Anantasamakhon, 17- palac Vimanmek, 18- Benchamaborphit Temple. 19 - przed palacem Chitralada, 20 - tuk tuk, 21 - skorpiony na ulicy Khaosan. 

Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search