Blog

Blog

Wulkan Mayon - pole lawowe z 2009 roku (Filipiny)

Okolice wulkanu Mayon, waz zabity przez miejscowe dzieciaki
Na ostatni dzien w rejonie Legazpi zaplanowalem sobie ruiny kosciola Cagsawa i dojscie do rzeki lawy z 2009r. To wtedy miala miejsce ostatnia erupcja z jej wyplywem z krateru. Do poludnia lalo, potem moglem wyruszyc. W 1814 roku wybuch wulkanu Mayon zniszczyl kosciol, dzisiaj pozostaly malownicze ruiny z widokiem na wulkan i pola ryzowe. Po obejrzeniu ruszylem w miejsce gdzie powinna znajdowac interesujaca mnie lawa. Mialem szczescie bo dolne partie wulkanu odslonily sie. Jak zwykle postanowilem isc na wyczucie. Ono nigdy mnie nie zawiodlo, choc dojscie do celu czasami wiazalo sie z pewnymi trudnosciami. Lecz zawsze dotarlem tam gdzie chcialem. Tym razem jak sie okazalo mialy mnie czekac rowniez problemy.

Czy byl happy end uzupelnie przy najblizszej okazji, dopiero przyszedlem, ale wlasnie zamykaja jedyna dzialajaca tu internetowa kawiarenke. Melduje tylko, ze zyje i mam sie dobrze. Cale dnie robie ciekawe rzeczy, wiec tylko wieczorem lub w nocy moge cos napisac...

..To kontynuuje. Moja droga prowadzila to dolina potoku, to sciezkami, tokorytami rzek okresowych. Co jakis czas pojawiajace sie pole zastyglej lawy albo jesli ktos woli rzeka lawy, bylo coraz blizej. Napotkani nieliczni miejscowi tradycyjnie patrzyli sie na mnie jak na kosmite. Samotny „Amerykanin” tutaj, odbilo mu? Gdy napotkalem dzieciaki wycinajace jakies krzaki od razu pokazaly mi zabitego przed chwila maczeta malego weza. Niejadowitego, a prawdopodobnie ich ojciec, ostrzegl mnie bym uwazal na jadowite, bo jest ich tutaj duzo.

Godzine pozniej od tego spotkania wzialem sobie tamte slowa do serca.  Znalazlem sie w glebokim wawozie, koryto zamienilo sie w dzungle przez ktora wlasnie sie przedzieralem, nie bardzo widzac co mam pod soba w chaszczach. Zerwalem galaz, zrobilem sobie z niej kij i uderzelem przed soba, by odstraszyc ewntualne zwierzeta, ktorych nie chcialbym nadepnac.  Jednakze przedarcie sie przez dzungle okazalo sie niemozliwe.Tyl zwrot, troche wspinaczki po zboczu i dzungla dalej ale w innym kierunku. Palmy, chaszcze, pot scieka, lawa gdzies 500 metrow ode mnie, ale jak sie do niej dostac. Zygzakiem. To w lewo to w prawo, to w gore to w dol. Tam gdzie nie dalo sie przedostac przez tropikalny las musialem szukac innych rozwiazan. Tylko czas naglil. Z powodu deszczu pozno wystartowalem, zmork sie zblizal. Do tego pod lasem byly waskie ale glebokie koryta okresowych potokow. Jednego nie zauwazylem i zlecialem poltora metra w dol - tak jak do szczeliny lodowcowej, tylko zamiast sniegu na gorze byly krzaki i trawy, no i nie bylo zbyt gleboko - ciekawe doswiadczenie. Upadlem tak niefortunnie, ze myslalem, iz polamalem reke. Kontrola reki, chyba tylko mocno potluklem, a taka drobnostka w niczym przeszkodzic mi nie moze. Gorzej z noca, nadchodzaca. Caly poraniony od krzakow, poparzony przez jakas rosline – biale bable rozdrapalem w dzungli, dotarlem do wiekszego wyschnietego koryta. Piasek pochodzenia wulkanicznego, takie same skaly i interesujaca mnie lawa 50m przede mna. Ale tutaj tonie jest wcale takie proste. Bo to 50 metrow dzungli, nawet jakbym mial maczete, potrzebowalbym ze 2 godziny na wyrabanie sciezki, a wtedy byloby juz ciemno.  Zasuwam szybko do gory, tam juz tylko niewysoka trawa na horyzoncie i lawa. I kolejny problem, stoje przed lawowym urwiskiem, za ktorym jest lawa z 2009 roku. Urwiska nie omine przed zmrokiem. Rozwiazanie: wspinaczka. Skaly, jedne solidne, inne ruchome i sypkie. Po 30 metrach jestem tam gdzie chcialem. Tym jak zejde na dol bede martwil sie pozniej. Mam 30 minut gdy zacznie zapadac noc. Mimo ze lawa mloda, to juz czesciowo porosnieta, wysokosc 450m, a jezor lawy schodzi gdzies do 250m n.p.m. W 2009 roku miala miejce tutaj ostatnia erupcja z wyplywem lawy, wlasnie stoje na dziele tamtego wybuchu.

Na dol juz nie bylo tak latwo zejsc po skalach, ale skoro pisze tego posta, to jednak zszedlem i szybko w dol. Zapada noc, zaczyna padac, do najblizszych budynkow mam ponad godzine szybkiego marszu. Gdy tam docieram, jak zwykle pytaja, czlowieku co ty tutaj robisz. Raz ze wulkan jest zamkniety, dwa nigdy nie widzieli tutaj samotnego bialego czlowieka. No to wlasniezobaczyli. Ide w deszczu betonowa droga w dol, caly mokry i z potu i z deszczu, wzbudzaja zdumienie i zastanawiaja sie jak to jest? Wszedziepelno trycyklow, ich kierowcy ciagle mnie mecza, by mnie gdzies zawiesc, a jak raz taki trycykl bylby naprawde potrzebny to go nie ma, o jeepneyach, nie wspominajac. I tak po ponadkolejnej godzinie marszu dotarlem na rogatki Legazpi, skad trycyklem do centrum. Wycieczka okazala sie bardzo udana, zdazylem w ostatniej chwili przed zmierzechem dotrzec do lawy. Mayon caly czas byl w chmurach. 

Kilka dygresji. Od Pinatubo nie spotkalem zadnych cudzoziemcow, co cieszy, bo takie podrozowanie bardzo lubie. Tylko ja i miejscowi ludzie. Chociaz ma to swoje minusy, robie dla nich za kosmite, wiec budze powszechne zainteresowanie i odpowiadam na te same pytania wielokrotnie. Skad jestem, nikt o Polsce nie slyszal a i o Europie nie bardzo, ile mam lat, czy mam zone, ile mam dzieci, co mi odbilo zeby na ten istny koniec siwata do nich przyjechac? Ale na tym koncu swiata maja bardzo dobre drogi, Panie Ministrze Nowak, zapraszam na Filipiny, zobaczy Pan jak sie buduje drogi.

Wszyscy mysla ze jestem Amerykaninem i wolaja do mnie hej Joe, a czesc dziewczyn I love you. :)

Bardzo mnie bawi, ze zakupy w marketach pakuja tutaj w papierowe torby, zazwyczaj nie wyjde jeszcze ze sklepu a juz wszystko na podlodze, a do tego cialge leje, wiec przejscie z taka torba nawet kilka metrow rowna sie jej detrukcja.

Wyganiaja mnie, wiec znikam, jutro wstaje o 3 w nocy. Teoretycznie czeka mnie fajna wycieczka (ostry caly dzien-moze mnie nic nie zje), ale nie chce zapeszac, bo pogoda mnie nie rozpieszcza. Wszystko zalezy od niej. Tak w ogole jestem w miejscowosci Bulusan, wkolo gesta dzungla, gory wulkaniczne i ocean.

P.S.: WSTALEM O 3, WULKAN BULUSAN ZDOBYLEM, O CZYM TEZ NAPISZĘ.

pozdrawiam

Gregor

Na zdjęciach: wulkan Mayon, lawa z 2009 roku, miejscowy chlopak, ktory zabil węża, trycykl policji w Legazpi, jeepney w Legazpi (kultowy srodek transportu na Filipinach).


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search