Po dwoch dniach dotarlem z Bali na niezbyt odlegla wyspe Sumbawa. Transport publiczny nie jest mocna strona Indonezji, przynajmniej tej czesci. Tak samo jak dostep do internetu. Jestem w miejscowosci Dompu, a napisac ta krotka wiadomosc moge dlatego, ze zaprzyjazniony miejscowy urzednik u ktorego spie, otworzyl specjalnie dla mnie szkole (internet ledwo dziala, ale dziala).
W kazdym badz razie mam sie dobrze i w najblizszym czasie rzadko bede mial mozliwosc korzystania z internetu. Raz, ze bede sie wloczyl po miejscowych wulkanach, dwa Indonezja to nie Filipiny czy Indie, gdzie wszystko otwarte zazwyczaj 24h na dobe. Tutaj proste rzeczy urastaja do rangi trudnych. Spedze jednak w Indonezji duzo czasu i moze ten poglad zweryfikuje. Jeszcze jedno, z angielskim tez tutaj slabo, przyzwyczailem sie do Filipin i Malezji, bede musial sie wykazac wieksza kreatywnoscia w komunikacji. Niech i tak bedzie.
pozdrawiam z Sumbawy
Gregor
Na zdjeciach: wieczorno-burzowa droga startowa na lotnisku w Kota Kinabalu , Bemo (środek transportu) w Mataram, czyli duzo marniejsza wersja filipinskich jeepneyow prom w drodze z Lomboku na Sumbawę.
