Blog

Blog

Huncwot w Toruniu i buła w pierniku jako złowroga wróżba

Toruńskie pierniki

Prelekcje podróżnicze rzucają mnie po całej Polsce. Gdy tylko mogę staram się rozszerzyć wyjazd o różne turystyczne epizody. W ostatnich latach trochę zaniedbałem Polskę włócząc się po innych kontynentach. Jeśli mogę, nadrabiam zaległości. Dzięki temu przy okazji prezentacji na Włóczykiju w Gryfinie, odwiedziłem tydzień temu w niedzielę Szczecin, a dzięki spotkaniu w Gdańskim Gimnazjum Autonomicznym w miniony czwartek, w środę udało mi się zahaczyć  o Toruń.

5 godzin postoju to niewiele czasu, ale lepsze to niż nic. Co ciekawe dwa bilety na Polskiego Busa – do Torunia i drugi do Gdańska  –  kosztowały tyle samo gdybym pojechał bezpośrednio z Katowic do Gdańska (w pierwszej opcji było drożej o złotówkę za drugą rezerwację biletu). Łączny koszt to 47zł (31+16zł) – bilety kupiłem na tydzień przed wyjazdem.

Chociaż pierwotnie nie planowałem postoju w Toruniu – doba jest stanowczo za krótka – ostatecznie stwierdziłem, że jak zarwę noc przed wyjazdem i  zrobię to co miałem zrobić rano, mimo wszystko uda się odwiedzić Toruń. Jak pomyślałem tak też zrobiłem i pożegnałem deszczowy chłodny Śląsk, na rzecz słonecznego i całkiem ciepłego Torunia (ok. 7 godzin podróży – kiedy zbudują tą nieszczęsną autostradę A1 z Górnego Śląska do Łodzi!?).

Toruń – Stare Miasto

W informacji turystycznej na Rynku Staromiejskim (może 20min marszu od dworca autobusowego) pobrałem bezpłatną mapkę, foldery i w drogę. Wpierw spacer po pięknych uliczkach i placach Starego Miasta (prawa miejskie Toruń otrzymał w 1233 r.). Na środku Rynku Staromiejskiego znajduje się Ratusz, pomnik Kopernika i statuetka Flisaka. Stąd tylko krok do Kościoła NMP (poł. XIV w.), Placu Teatralnego i Rapackiego. Następnie uroczymi uliczkami do Krzywej Wieży oraz Spichrza Gotyckiego. Przyjrzałem się ceglanym średniowiecznym murom miejskim z kilkoma bramami: Mostową, Żeglarską, Klasztorną, pospacerowałem nad Wisłą i udałem się do katedry św. Janów (budowanej przez ponad 200 lat od połowy XIII w.).  Mimo środka tygodnia, chłodnego ciągle lutego, po ulicach spacerowało całkiem sporo turystów, szczególnie zauważalni byli Japończycy. Nie brakowało jednak Polaków czy Niemców.  Z katedry ulicą Ciasną dotarłem w rejon ulicy Podmurnej, gdzie kolejne mury miejskie i baszty, a za nimi ruiny zamku krzyżackiego w kształcie podkowy. XIII wieczny zamek Torunianie zburzyli w 1454 r. podczas antykrzyżackiego powstania. Ruiny są w końcowej fazie odrestaurowywania, stanowią bardzo przyjemne miejsce do spacerów. Stąd już bliziutko do Rynku Nowomiejskiego ze zborem ewangelickim z XIX w. na środku oraz kościoła św. Jakuba, którego budowę rozpoczęto w 1309 roku. Kilkukrotnie przespacerowałem się głównym traktem Starego Miasta czyli ulicami Królowej Jadwigi, Szeroką (przy niej Dwór Artusa) oraz Różaną.

I tak połowę czasu jaką dysponowałem spędziłem na przemierzaniu licznych uliczek Starego Miasta. Kryją się przy nich różne perełki architektoniczne i mnóstwo przepięknych gotyckich kamienic z XIV-XVI w, z których Toruń jest szczególnie dumny. Niewiele jest miast w Polsce, gdzie możemy przez dosyć długi czas spacerować wśród pięknych zabytków, bez widoku na bloki czy inne architektoniczne potworki. Toruński średniowieczny zespół miejski od 1997 roku znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. W pełni na to zasługuje.

Muzeum Kopernika i Piernika

Jadąc do Torunia stwierdziłem, że jak będę miał czas, odwiedzę Muzeum Piernika. Słyszałem o nim wiele pochlebnych opinii, ale wszyscy podkreślali, że jest nieduże i często są kolejki. Pytając o Żywe Muzeum Piernika doprowadzono mnie do Muzeum Kopernika. Kopernika Piernika – co za podobieństwo. Wszedłem do środka, pierników nie widzę ani nie czuję. Pytam czy to Muzeum Piernika, kobieta niewyraźnie odpowiada i słyszę, tylko „rnika”. Ale dodaje, że dzisiaj jest bezpłatnie. To wchodzę. Dostaję bilet, z którego wynika, że jestem w domu Kopernika, który jest częścią Muzeum Okręgowego w Toruniu, obok Ratusza Staromiejskiego z Wieżą Ratuszową, Kamienicy Pod Gwiazdami przy Rynku, Domu Eskenów na Łaziennej i Muzeum Podróżników im. Tony`ego Halika na Franciszkańskiej. Na jakiej ulicy znajduje się Muzeum Kopernika, to chyba oczywiste. W ślicznej kamienicy. Jest tylko jeden problem, muzeum jest nudne a eksponaty słabiutkie. Tyle dobrze, że lichych rozmiarów. Zaskoczyła mnie bardzo duża liczba pracowników jak na skalę obiektu. Najciekawsze w tej przeciętności było zobaczenie kupieckiej kamienicy wewnątrz z jej charakterystycznym układem. Wąskie schody, półpiętra, pokoje. Przyjmuje się – chociaż pewności nie ma – że to właśnie w niej urodził się w 1473 roku Mikołaj Kopernik, słynny później astronom i nie tylko. Rozumiem intencje, że takiego symbolu Toruń nie mógł przegapić i podobnie jak z piernikami, postanowiono się chwalić Kopernikiem, otwierając muzeum. A to, że nie było za bardzo eksponatów… mówi się trudno.  Nie dawałem jednak za wygraną w kwestii pierników, bo w turystycznej ulotce znajdowała się informacja, iż w podziemiach jest ekspozycja poświęcona toruńskim piernikom wraz z możliwością wypiekania i degustacji. Na ekspozycji mi nie zależało ale na reszcie owszem. Zapytałem pracownicę, ale ona nie wiedziała o co chodzi, skwitowała jedynie, że to muzeum Kopernika.

Problem udało się okiełznać, w tej samej ulotce zamieszczono informację o interesującym mnie muzeum, znajdowało się uliczkę dalej. Na Rabiańskiej równoległej do Kopernika. Miałem szczęście, bo właśnie zaczynało się „zwiedzanie”. Było nas ponad dziesięć osób, wliczając dzieci. Co pełną godzinę rozpoczyna się kolejna tura, która w moim przypadku trwała półtorej godziny. Nie ma w tym sprzeczności, gdyż w muzeum można tak podzielić pracę, by dwie grupy były obsługiwane jednocześnie, a przy bardzo dużym ruchu nawet trzy. Ku mojej radości, w środku lutowego tygodnia było pustawo, bardzo przyjemnie, a całe muzeum tylko dla naszej niewielkiej grupy.  

Muzeum Piernika jest świetne. Ktoś bardzo dobrze to wymyślił. Opowieść wraz z procesem przygotowywania ciasta i wypiekiem prowadzą dwie osoby w tradycyjnych strojach. Mistrz i Wiedźma, która wyjaśniła skąd pochodzi to słowo – od „wiedzy” i nie ma nic wspólnego ze złymi czarownicami. Mówili starą gwarą z charakterystycznym akcentem, na wesoło, ciekawie, na „ty” i po imieniu. Byli świetnie przygotowani. Od razu poczułem do nich dużą sympatię, a i oni byli dla nas bardzo przyjacielscy. Przerobiliśmy całą procedurę przygotowywania pierników, każdy uczestniczył w tym, w różnorakich czynnościach. Pracy towarzyszyły piękne zapachy kardamonu, goździków, miodu, imbiru, cynamonu no i przede wszystkim szczypty pieprzu. Nie zabrakło mąki żytniej i pszennej w różnych proporcjach. Ugniatania, wałkowania i włożenia do pieca przygotowanych w formach pierników, odpowiednio wyciętych z przygotowanej masy. Samodzielna praca. Po kilkunastu minutach pamiątkowe twarde pierniki możemy zabrać do domu, w międzyczasie degustując inne. Dlaczego pamiątkowe, bo zgodnie z przepisami, nie są to warunki przygotowywania umożliwiające następnie zjedzenie takiego piernika. Chociaż pewnie nikomu nic by się nie stało, może poza połamaniem zębów. Nie mniej czasy się zmieniły i regulacje sanitarno-epidemiologiczne także.

Za wzór wybrałem podkowę z napisem "na szczęście". Podkowa wyszła, tylko podczas pieczenia w jednym miejscu zrobiła się buła. Wiedźma na to: oooo, ta buła oznacza, że niedługo pojawi się w twoim życiu dziecko. Przestraszyłem się nie na żarty. W przesądy nie wierzę, ale tak na wszelki wypadek dokonam jej eksterminacji.

                 torun pierniki

Po wypieczeniu pierników można było zakupić w sklepiku te jadalne. Przeróżne. Ręcznie robione, według starych receptur, za umiarkowane ceny (od 7zł za 150g). Przepyszne. Jedząc je myślałem sobie, że kilka stuleci temu to musiał być rarytas. Dopiero przyprawy przywiezione z całego świata umożliwiały produkcję pierników.

Gdy zakończyliśmy powyższe czynności rozpoczęła się druga część pokazu, piętro wyżej. Troszkę nowocześniejszy sprzęt, do bardziej masowego wyrobu pierników, jest elementem charakterystycznym tego miejsca. Prowadzący mistrz z siostrą, bardziej współcześni, równie dobrze wywiązali się ze swojej roli. Bezpośredniość, także gwara, świetnie zbudowane zdania. Niektórzy z gości mięli okazję wykazać się pracą. Zobaczyliśmy także jak można zdobić pierniki, by wyglądały po królewsku. Następnie istniała możliwość ich zakupu albo zestawów do własnoręcznego zdobienia. (część asortymentu muzeum można kupić w sklepie internetowym na www.muzeumpiernika.pl).

Kim jest huncwot? My, goście muzeum, zapracowaliśmy na to określenie. Zasłużenie, bo nasza nauka przygotowywania pierników pozostawiała dużo do życzenia. Huncwot to inaczej łobuz, hultaj, gagatek. Innym wyrazem, które zapamiętałem jest „jo” czyli „tak” Gdy w Gdańsku pochwaliłem się jak w Toruniu mówi się „tak”, oberwało mi się, że bzdury opowiadam. Bo „jo” znaczy „tak”, ale wśród Kaszubów, a przecież Toruń to Kujawy. Gdańsk to też nie Kaszuby, ale wielu ich tu mieszka, a tereny kaszubskie rozciągają się nieopodal. Może być tak, że w obu przypadkach „jo” to „tak” i napotkane w Trójmieście oburzenie było nieuzasadnione. Kończąc opowieść o wizycie w muzeum piernika, bezapelacyjnie muszę stwierdzić, że 12zł to bardzo dobrze wydana kwota, a same pokazy z aktywnym udziałem zwiedzających bardzo ciekawe. Istnieje jednak obawa, że cena w przyszłości wzrośnie albo drugi pokaz na drugim piętrze będzie osobno (dodatkowo) płatny. Jako zwiedzający byliśmy mile zaskoczeni, że jest drugi, krótszy pokaz, i to w cenie biletu, w odpowiedzi usłyszeliśmy: „jeszcze”. Oby to proroctwo się nie spełniło i cena pozostała na tak przyzwoitym poziomie jak obecnie.

Toruń – nie tylko Stare Miasto

5 godzin to bez wątpienia czas niewystarczający na solidne zwiedzenie Torunia, ale w zupełności wystarczający na solidny spacer po Starym Mieście i odwiedzenie jednego z kilku muzeów. Długo można by wymieniać atrakcje Śródmieścia Torunia, które warto zobaczyć, ale sporo do zobaczenia oferują inne fragmenty miasta. Wymienię kilka tematów. Ruiny zamku Dybowskiego i nocna Panorama Starego Miasta z Kępy Bazarowej – oba punkty znajdują się na drugim brzegu Wisły. Fort IV przy ulicy Chrobrego, zabytkowy Park Miejski czy znajdujące się nieopodal ścisłego centrum Muzeum Etnograficzne.  

Ostatnie chwile w Toruniu spędziłem na nocnym spacerze po Starym Mieście, by powrócić na dworzec autobusowy, skąd w 2 godziny dotarłem do Gdańska.

Na zdjęciach: Muzeum Piernika i Stare Miasto w Toruniu oraz garść informacji turystycznych.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search