Blog

Blog

Teotihuacan Piramidy i Mexico City - MEKSYK

Piramida Słońca w Teotihuacan, Meksyk.

Kilka dni w Mexico City, które mi zostały do wylotu nad ranem 23 lutego, pracowicie wykorzystałem. Prawie cały dzień poświęciłem na uporządkowanie moich bagaży. Po ponad trzech miesiącach miałem niezły bałagan. Do tego zleciłem pranie, ładowałem sprzęt, kleiłem buty i inne uszkodzone rzeczy, a wieczorem pisałem bloga. Zaś kolejnego dnia wybrałem się na całodniową wycieczkę. Za 26usd trasa obejmowała chwilę przy azteckich ruinach Tlatelolco. Zostały zrekonstruowane w 75%, zresztą tak samo jak piramidy w Teotihuacan. Drugi ciut dłuższy przystanek to Bazylika Matki Boskiej z Guadalupe. "Meksykańska Częstochowa", tylko znacznie tłumniej odwiedzana. Na głównym placu jest stara bazylika, krzywa, oraz nowa, modernistyczna. Trzeci, główny punkt wycieczki stanowiło Teotihuacan, około godzina jazdy od stolicy. Jest to potężny teren, a najsłynniejsze obiekty to Piramida Księżyca, Słońca (można wejść na szczyt) oraz Aleja Umarłych. Do tego wiele mniejszych ruin. Wcześniej jednak odwiedziliśmy sklep z pamiątkami, oglądaliśmy jak wyrabia się biżuterię ze srebra oraz obsydianowe figurki. Piliśmy tequilę oraz sok z agawy, z których liści można pozyskać coś, co spełnia funkcję papieru oraz groty do strzał, jak również igły i nici. Jedliśmy kaktusa. Ceny w sklepie były nieprzyzwoicie drogie, nawet jak dla towarzyszących mi głównie Amerykanów i Australijczyków. Wycięczkę spędzałem głównie z Michel i Joan, pierwsza mieszka w Nowym Jorku, choć pochodzi z Irlandii, druga w Nebrasce, chociaż urodziła się na Tajwanie.

W sklepie zakupów nie zrobiłem, ale pracujących przy wyrobach obsydianowych, poprosiłem o odłamanie mi obsydianu we wszystkich odcieniach jaki mięli, m.in.złoty i czerowny. Nie było probłemu, dałem chłopakom na piwo i wzbogaciłem się o kolejne ponad pół kilograma kamieni. A wraz z figurką obsydianową, którą bardzo dobrze wytargowałem koło piramid, dobry ponad kilogram.

Na Teotihuacan mieliśmy tylko dwie godziny, stanowczo za mało. Dla mnie to nie był problem, bo kilka lat wcześniej spędziłem tutaj cały dzień oraz dużo więcej czasu w Tlatelolco i w bazylice MB z Guadelupe. Sam sobie organizując wycieczki. Dwie godziny na spacer i przypomnienie sobie tych miejsc, wystarczyło. Ale na pierwszy raz dwie godziny, to co najmniej o połowę za krótko. Ale tak to jest na zorganizowanych wycieczkach, których unikam jak ognia. Poza tym cena była bardzo dobra. Tradycyjnie problem mieliśmy z przedstawicielami Ameryki Łacińskiej, trójka Meksykanów i jedna Chilijka. Zgubili się w bazylice, straciliśmy ponad pół godziny na ich odnalezienie. Pomylili wejście w Teotihuacan, skąd auto miało nas odebrać, straciliśmy pół godziny. I tak jest zawsze. Europa (poza południową) oraz pozostałe kraje anglosaskie punktualnie i tam gdzie trzeba. Ameryka Łacińska zawsze albo zgubiona albo spóźniona. Chyba powinni robić dla nich osobne wycieczki, tylko dla przedstawicieli tych krajów.

Przed powrotem odwiedziliśmy restaurację, jedzenie nie było w cenie, a ceny wygórowane jak na Meksyk (od 200pesos wzwyż). Ale rozbnudowany buffet z meksykańskimi daniami był bardzo atrakcyjny trzeba przyznać. Do hostelu dotarłem przed 19:00, dosyć długo staliśmy w korku. Zabrałem sie za wieczorno-nocne nadrabianie zaległości blogowych.

Warto by coś napisać o Teotihuacan. To handlowe i święte mieasto funkcjonowało od II w p.n.e do X w n.e. Rozkwit przypadł na IV-VII wiek. Spadkobiercami kultury Teotihuacan są Toltekowie i Aztekowie. Główna aleja - Umarłych, ma ponad 2km długości, ok. 40m szerokości. Piramida Księżyca powstała pomiędzy 250 a 400 rokiem n.e., ma okolo 50m wysokości. Przed nią znajduje się Plac Księżyca z ołtarzem. Z boku od Alei Umarłych położona jest Piramida Słońca. Mierzy 65,5 metrów, budowano ją w latach 200-750 n.e. Wartym odwiedzenia miejscem jest również Cytadela, na końcu Alei Umarłych, w stosunku do Piramidy Księżyca. Poza tym na potężnym terenie jest sporo mniejszych ruin, niektóre jeszcze porasta trawa, kaktusy i drzewa, nie zostały bowiem zrekonstruowane. Jest też małe muzeum. Sporo ruin oprócz Tlatelolco znajdziemy na terenie miasta Meksyk, choćby koło Placu Zocalo są niewielkie ruiny Templo Mayor.

Dzień po Teotihuacan również spędziłem bardzo aktywnie, geologicznie-wulkanologicznie. Zresztą piramidy i całe zabytkowe miasto zbudowane są ze skał wulkanicznych, z lawy, pamiątki obsydianowe to też produkt wulkanów - szkliwo wulkaniczne.

Oprócz długiego spaceru po centrum historycznym meksykańskiej stolicy, w której wg szacunków mieszka od 25 do 40mln, wraz z przyległościami, odwiedziłem Palacio de Mineria. Słuszne skojarzenie z minerałami, trwały akurat targi książki, tłum ludzi. Przy głównym wejściu do budunku jest kilka meteorytów, największy waży ponad 14 ton. Są to meteoryty żelaziste, czy może ciut dokładniej syderytowe. Zwiedziłem poza tym geologiczne muzeum uniwersyteckie - Museo Del Instituto De Geologia De La Unam (było bezpłatne). Znajduje się niedaleko ścisłego centum i wygląda tak samo jak każde tego typu. Trochę rekonstrukcji prechistorycznych zwierząt. W szafach minerały i skały. Nic specjalnego. Najciekawsza była salka z meteorytami. Świat minerałów jest fascynujący, można go pokazać w niezwykle atrakcyjny sposób, można z tymi minerałami robić wiele ciekawych doświadczeń chemicznych, ale to wymaga pieniędzy. Najłatwiej wrzucić do gablot kilkaset okazów, opisać, finito. Po zmroku wróciłem do hostelu, biorąc się za pisanie bloga.

Ostatniego dnia przed opuszczeniem Meksyku zrobiłem sobie długi spacer po centrum i okolicach. Zocalo, katedra, Plaza de La Republica, Palacio de Bellas Artes z przyległościami (jednym z nim jest Placio de Mineria). Poza tym różne ulice i uliczki jak F. Madero. Wieczorem znowu pisanie bloga i dopakowywanie przed wylotem, chociaż powinienem pójść spać.

Nad ranem 23 lutego czekał mnie lot z Mexico City do Vancouver.Taki był najatrakcyjniejszy lot, a z Kanady do Seattle - rzut kamieniem. Tam na lotnisku miałem zarezerwowne auto kompaktowe, koszt z dodatkowymi ubezpieczeniami, na 8 dni, wyniósł niecałe 300usd. Nie wiem czy będę miał okazję coś napisać z USA, bo jak patrzę w plan, to albo chodzę po terenach wulkanicznych, albo prowadzę samochód. Czasami chwilę śpię.

  • Na zdjęciach:
  • 1) Palacio Nacional, Mexico City.
  • 2) Plaza de la Constitucion.
  • 3) Koło katedry.
  • 4-5) Ścisłe centrum, dużo ludzi, dużo policji.
  • 6) Plaza de la Republica.
  • 7) Wspomnienia po wizycie papieża ciągle żywe.
  • 8) Palacio de Bellas Artes.
  • 9) Tlatelolco.
  • 10) Bazyliki Matki Boskiej z Guadalupe - stara i nowa.
  • 11) Wyroby z obsydianu.
  • 12) Piramida Księżyca, Teotihuacan.
  • 13) Alej Umarłych.
  • 14-15) Piramida Słońca.
  • 16) Piramida Słońca i Księżyca widziana z rejonu Cytadeli.
  • 17) Teren Cytadeli.
  • 18) Jeden z meteorytów w Palacio de Mineria.
  • 19) Bomba wulkaniczna w Museo Del Instituto De Geologia De La Unam.
  • 20) Autunit - ruda uranu, minerał promieniotwórczy (z grupy minerałów uranylu), mam niewielki autunit w swojej kolekcji. Bardzo lubię mienerały radioaktywne, są fascynujące.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search