Blog

Blog

Lawa na Etnie – wspinaczka na najwyższy wulkan Europy

Wulkan Etna - jezioro płynnej lawy w zboczu Krateru Centralnego.
O istnieniu jeziora wiedziałem już rok wcześniej. Ta informacja wypłynęła, gdy przeglądałem raporty włoskich wulkanologów z INGV. Będąc na Etnie, nie omieszkałem zajrzeć w jego pobliże. Co nie zmienia faktu, że Etna sprawia mi od lat wielki zawód. Ostatnia porządna erupcja, z prawdziwego zdarzenia, długotrwała, miała miejsce 15 lat temu. Od tamtego czasu co roku występują liczne małe erupcyjki, niegodne większej uwagi. Za to, fascynujące jest jak Etna się zmienia dzięki nieustającej aktywności.

Dwa - trzy razy na dobę znajdowałem się w okolicy jeziora lawy. Badanie i obserwacje wulkanów to ciężka praca, choć wcale mnie nie męczy. Mój standardowy dzień podczas pobytu na Etnie wyglądał tak. Pobudka o 3:00 w nocy, bo płynną lawę wtedy widać najlepiej. W dzień czasami wcale. Po nastaniu dnia, kontynuacja eksploracji Etny. By popołudniu na chwilę wrócić do namiotu, rozbitego bardzo blisko kraterów szczytowych. Jedzenie, chwila na odpoczynek. I około 20:00 ciąg dalszy wulkanicznych prac. Powrót do namiotu przed 23:00, chwila snu, i o 3:00 w nocy rozpoczęcie kolejnej rundy, za cel obierając inne fragmenty wulkanu.  

Jeziora płynnej lawy są o tyle fascynujące, że jest to najgorętsza postać magmy wydobywającej się z wnętrza Ziemi. 1200 stopni Celsjusza robi wrażenie (jęzory lawowe spływające z wulkanów mają często "jedynie" temperaturę 300 - poniżej 200 stopni Celsjusza). Podchodziłem tak blisko jak to było możliwe. Teren wokół był bardzo niestabilny. Pęknięcia w kraterze. I fakt, że większa część jeziora jest skrywana pod stropem zastygłej lawy, na której stoję. Kilka podmuchów od strony jeziora zwaliło mnie z nóg. Myślałem, że płonę. Niesamowite uczucie. Potęga natury.

Jezioro płynnej lawy znajduje się w niewielkim kraterze, w otworze, na zboczu Centralnego Krateru, w części zwanej Voragine. Bardzo blisko Krateru Północno-Wschodniego. Na wysokości prawie 3300m, pod najwyższym punktem Krateru Centralnego o wysokości 3314m. Płynna lawa pod lawowym stropem biegnie w kierunku Krateru Północno-Wschodniego. Na przestrzeni lat w obu kraterach doszło do takich wycięć, że pas "ziemi" jest bardzo wąski. Spękany. Szczeliny są długie, szerokie, głębokie. Bez problemów do części nich może wpaść człowiek. Bliskość jeziora lawowego powoduje, że wydobywają się z nich toksyczne gazy a temperatura sięga kilkuset stopni Celsjusza. Gdy wpadałem do szczelin lodowcowych, za każdym razem udało mi się z nich wydostać żywym. Gdybym wpadł do takiej, szans na przeżycie nie miałbym żadnych. Wędrówka po tym terenie i w dzień i w nocy, wymagała bardzo dużej uwagi. Do tego liczne gazy. A te z jeziora lawowego były wybitnie toksyczne. Moja maska nie dawała rady. Kilka razy było naprawdę ciężko. Szczególnie w nocy musiałem się wspiąć na wyżyny mojej wiedzy i umiejętności w eksploracji wulkanów. Przy życiu trzymała mnie maska przeciwgazowa. Unoszące się gazy w świetle latarki czołowej ograniczały widoczność czasami do poniżej pół metra. A nie mogłem sobie pozwolić na chociaż jeden błędny krok. Już samo przechodzenie rozpadlin i pęknięć zmuszało do precyzji i szybkości. Kontakt z kilkusetstopniowymi temperaturami nie jest dobry dla ludzkiego ciała. Natura nie przystosowała nas do życia w takim otoczeniu. A szkoda.

Nachylenie stoku też stwarzało niebezpieczeństwo, że przy odrobinie pecha zlecę do jeziora płynnej lawy. No i ten strop - wytrzyma czy nie wytrzyma? W takich momentach czuję się jak samotny astronauta na jakiejś groźnej odległej planecie. NASA czasami publikuje zdjęcie pt.: samotny na Marsie łazik Curiosity. Niebieska kropka pośród bezkresnych wulkanicznych skał Czerwonej Planety. Gdyby NASA zrobiła zdjęcia mojej eksploracji wulkanów, byłoby podobnie. Gawlik-kropka, niekoniecznie niebieska, pośród law i pustyń wulkanicznych oraz dymiących kraterów. Cóż, skoro nie urodziłem się kilka tysięcy lat później, gdy mógłbym eksplorować kosmos, obce planety znalazłem sobie na Ziemi. Wiem że to może niezrozumiałe. Ale przebywając w scenerii, którą opisuję, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Bardzo ciekawy jestem dalszych losów opisywanego jeziora płynnej lawy. Oraz tego co się może wydarzyć pomiędzy Kraterem Centralnym a Północno-Wschodnim? Kilka scenariuszy przychodzi mi do głowy. Każda większa erupcja z tego miejsca może spowodować, że przesmyk pomiędzy kraterami się zapadnie, a oba kratery się połączą. Wtedy pobliski najwyższy punkt Etny, w nienajlepszym stanie, również może się rozsypać. Ponadto istnieje realne zagrożenie, że lawa z jeziora zacznie spływać do jednego z kraterów albo nawet obu. W przyszłości wrócę to sprawdzić.

Zapraszam do artykułu RedBull: Grillowanie na wulkanie.

Na zdjęciach z 2009 i 2017: Krater Centralny i jezioro płynnej lawy, Krater Północno-Wschodni.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search