Blog

Blog

ISLANDIA - Termy w Laugarvatn i między kontynentami w Thingvellir

Thingvellir - pęknięcie tektoniczne pomiędzy Ameryką Północną a Eurazją.
Za kolejny przystanek obrałem sporą miejscowość nad dużym jeziorem o wspólnej nazwie - Laugarvatn. Znajduje się tutaj jedno z najsłynniejszych kąpielisk termalnych w tej części Islandii - Fontana. Niewielkie ale nowoczesne, nad jeziorem, z dostępem do niego. Bilet normalny to 3400 koron (ok. 95zł), są różne zniżki. Nie zabawiłem tutaj długo, bo czas oddania samochodu naglił. Na ostatni przystanek wybrałem Pingvellir (Thingvellir). Na końcowym odcinku drogi nr 36, która biegnie przez zagajnik, prędkość ograniczono do 50km/h. Pewnie ze względu na zakręty i brak pobocza, ale tak naprawdę droga pozwala na bezpieczną jazdę ze znacznie większą prędkością. Thingvellir jest obowiązkowym punktem islandzkiej turystyki. Rok wcześniej wędrowałem tędy w paskudnej pogodzie, teraz mimo przeciętnej, mogłem zobaczyć w pełnej okazałości jezioro, największe naturalne na Islandii(84km2 pow., do 114m głęb.). Lecz nie ono stanowi główną atrakcję. To miejsce jak i cały Park Narodowy Thingvellir znajdują się od 2004 roku na liście światowego dziedzictwa UNESCO. To jedyne takie miejsce, obok dostępnej jedynie dla badaczy, wulkanicznej wyspy Surtsey (na liście od 2008). Zobaczymy tutaj jedno z najbardziej spektakularnych pęknięć tektonicznych między Ameryką Północną i Eurazją. W tym miejscu również założono islandzki parlament (Althing) w 930 r. n.e., który  obradował w Thingvellir do 1798r. Ledwo znalazłem miejsce na parkingu, takie były tłumy. Zrobiłem sobie półtoragodzinny spacer i niezmiennie najbardziej podobał mi się wodospad Oxararfoss na rzece Oxara i sąsiadujące z nim pęknięcie tektoniczne. W rejonie Thingvellir część pęknięć została zalana wodą, organizowane są do nich wycieczki na nurkowanie.

W pokrapującym deszczu opuściłem tą jedną z większych islandzkich atrakcji. Szybko dotarłem do Reykjaviku, tankowanie do pełna i punktualnie o 14:00 zdałem samochód. Przez dobę rozciągającą się na dwa dni przejechałem 278km. Zostało mi pół dnia do wylotu, postanowiłem wydać resztę pieniędzy w centrum Reykjaviku a zostało mi ich całkiem sporo - jakim cudem?. Nieważne, starczyłoby na kilka steków z wieloryba. Wpierw jednak oddałem plecak do przechowalni bagażu w terminalu BSI, cena 1000 koron (27-28zł). Następne godziny spędziłem spacerując po Reykjaviku, uliczkach, ulicach handlowych, koło kościoła Hallgrímskirkja, można wejść na wieżę za chyba 800 koron, skąd  panorama na miasto. Za darmo można obejrzeć Reykjavik z punktu widokowego w budynku Pearl (Perlan). Raz świeciło słońce, raz było szaro albo padał deszcz. Islandzka norma. Można sobie kupić za 100zł koszulkę z nadrukiem w kształcie zegara informującego, że na Islandii pogoda zmienia się co pięć minut. Właśnie, chciałem kupić jakieś pamiątki, ale w tutejszych sklepach jest typowe badziewie, tylko dziesięć razy droższe niż gdzie indziej. Magnesiki, kubeczki, breloczki, maskotki, figurki i tak dalej. Specjalnością islandzką są wyroby z wełny. Pewnie się narażę, ale 99% osób, która przywiozła sobie wełniane wyroby z Islandii, z dumą opowiadając, że wydali na przykład 500-600zł na sweter z najlepszej islandzkiej wełny, wcale nie przywiozła swetra z islandzkiej wełny. Pisałem już w tej relacji parę razy, że Islandczycy to sprytne marketingowo skubańce. Prawie wszystkie wyroby wełniane sprzedawane na Islandii wytworzone są z wełny z Europy kontynentalnej, w tym z Łotwy i Polski. Patent polega na tym, że na metkach jest flaga islandzka i napis made in Iceland (wyprodukowano w Islandii). Pisze też, że wyrób jest z wełny, ale nie pisze skąd jest wełna. Podczas moich pobytów na Islandii miałem okazję porozmawiać z kilkoma sprzedawcami i uczciwie przyznali, że islandzkiej wełny jest niewiele i poznamy ją po tym, że sklep chwali się, iż to islandzka wełna i dlatego wyrób jest droższy, czasami dwa razy, od tego z wełny sprowadzonej. Ponadto zdecydowana większość wyrobów wełnianych jest wytwarzana maszynowo. Na wyrobie musi pisać, że to handmade (wyrób ręczne robiony) i pozostaje zaufać sprzedawcy, że nie oszukuje. Takie wyroby ręczne wyglądają inaczej niż robione maszynowo, czuć w rękach, zazwyczaj są też droższe. Kupując w dużych sklepach turystycznych, sieciówkach, porozrzucanych po Islandii, jak igły w stogu siana przyjdzie nam szukać wyrobu całkowicie islandzkiego, ręcznie robionego. Ale jeżeli zboczymy z głównych traktów, zatrzymamy się w mniejszych miejscowościach, znajdziemy lokalne sklepiki, zwłaszcza na północy wyspy. Miejsca, gdzie miejscowe babuszki ręcznie wszystko robią z miejscowej wełny. Nie dostaniemy paragonu, nie będzie metki, ale dostaniemy świetny towar. Takie miejsce udało się znaleźć naszej ekipie w roku 2014 na półwyspie Vatnsnes, przy drodze nr 711 jadąc na północ od skały Hvitserkur. Więcej o pamiątkach z Islandii pisałem: LAWA I SWETRY

W kwestii wełnianych wyrobów jest i tak lepiej, bo różne koszulki i makatki pochodzą wyłącznie z Azji albo Europy Środkowo-Wschodniej. A kosztują jakby ręcznie ktoś je dziergał na Islandii. Ale uwaga, nie wszystkie wełniane wyroby są produkowane w Islandii, można znaleźć na metkach tylko informację, że zaprojektowano w Islandii.

Nie udało mi się wydać wszystkich pieniędzy. Coś zjadłem, kupiłem parę drobiazgów, w tym wełnianą ręcznie robioną czapkę, w jakimś sklepiku na uboczu. Pozostało wymienić korony na euro. Lecz bank już zamknięty, kantorów nie ma. Walutę można wymienić niekorzystnie tylko w informacji turystycznej przy placu Ingolfstorg i w terminalu BSI, ale uwaga, tylko inne waluty na korony, nie w drugą stronę. To kolejny patent marketingowy Islandczyków. Utrudnić do maksimum możliwość wymiany koron na inną walutę. Turysto wydaj wszystko u nas, na miejscu. Banków jest mało, nawet w stolicy, pracują krótko. Pozostało jeszcze lotnisko, tam jest kantor.

Nie śpieszyło mi się, dlatego postanowiłem przetestować autobus miejski linii 55 wożący na lotnisko w Keflaviku. Czerwona budka znajduje się przed terminalem BSI. Wyjechałem około 18:30. Koszt to 1600 koron (4 kartoniki, prawie 45zł), prywatni przewoźnicy są niewiele drożsi: 1950-2500koron i wożą bezpośrednio do celu, o połowę krócej (w tej wyższej cenie nawet z dowozem mikrobusem do hotelu). Co istotne, autobus 55 w weekendy startuje z oddalonego od centrum miejsca, do którego trzeba dojechać innym autobusem. Na szczęście był piątek i mogłem przetestować tą opcję. Autobus jechał 80 minut, między innymi przez Hafnarfjordur. Przy głównej drodze do lotniska, nr 41, nie ma przystanków. Autobus zjeżdża z drogi i przystanki są zaraz poniżej, przy rondach. Następnie wraca na 41, która jest jedyną częściowo dwupasmową drogą w obu kierunkach na Islandii, oprócz dróg w samym Reykjaviku i okolicach. Kierowca wysadził mnie przed wejściem do terminala. Jeszcze jedna informacja, nie jest obowiązkiem islandzkiego kierowcy komunikacji publicznej chowanie bagaży do luku i wydawanie. Jeżeli luk nie jest otwierany automatycznie, nie jest też jego obowiązkiem, otwieranie luku. To są zadania pasażera albo dobrej woli kierowcy. U prywatnych przewoźników, kierowcy na ogół pomagają w tych czynnościach.

Zostało mi kilka godzin do wylotu. Postanowiłem wymienić korony na euro w kantorze. Ale pracownica powiedziała, że nie mogę. Jak to nie mogę? W Reykjaviku nie mogłem, w kantorze na lotnisku też nie mogę? Nie. Ale dociekając, uzyskałem zapewnienie, że po przejściu kontroli bezpieczeństwa też jest kantor. Na pewno będzie otwarty i na pewno wymienię korony. Oby, bo co zrobię z nimi w Polsce? Za takie postępowanie Islandczyków, zaparłem się i postanowiłem, najwyżej je spalę w domu w kominku, ale nie wydam już ani korony. Międzynarodowe lotnisko w Keflaviku, które obsłuży w 2015 roku pewnie 3,5 mln pasażerów, jest spore. Panował luz, chilloutowa atmosfera. Nie ma tu wiele miejsc siedzących, ale od czego jest podłoga. Nie ma też wielu punktów handlowych. Seria wylotów miała rozpocząć się po północy, wśród nich był mój. Spokojnie nadałem bagaż rejestrowany i odebrałem bilety. Jeszcze lepiej poszło z kontrolą bezpieczeństwa. Ludzi sporo, ale żadnych kolejek. Miło, przestronnie. Nikt nie kazał mi wyciągać nic z plecaka podręcznego, całego wypchanego elektroniką - aparaty, kamera, kable i tak dalej. Cała operacja trwała mniej niż pięć minut. Jak fajnie. Wypoczęty, w dobrym humorze mogłem czekać na wylot, zamiast wytłamszony i wymęczony przez lotnisko i jego służby, co zdarza się czasami. Znalazłem kantor. Dobrze, że nie wydałem reszty koron w Reykjaviku, niecałe 100 euro które otrzymałem, mogłem spożytkować podczas perturbacji, które spotkały mnie kolejnego dnia.

Część lotniska po kontroli bezpieczeństwa jest przestronna. Są sklepy, bary, ławy z gniazdkami, gdzie można podładować sprzęt. Najlepsze lotniska mają specjalne systemy z licznymi gniazdkami, gdzie można uzupełnić braki energii. Czas powoli płynął, noc nie nadchodziła, bo nie mogła. Ale w połowie sierpnia o tej porze jest już praktycznie ciemno. Minęła północ.

Islandia w ostatnich latach stała się popularna wśród polskich turystów lubiących aktywny wypoczynek i piękną przyrodę. Zazwyczaj dysponujemy dużo mniejszymi budżetami niż turyści z bogatych krajów, dla których Islandia też jest droga. Ma to swoje konsekwencje. Z wielu islandzkich atrakcji trzeba zrezygnować. Ograniczone środki finansowe mocno ograniczają możliwości zwiedzania Islandii. Co nie oznacza, że trzeba z tego kraju zrezygnować, aż do czasu gdy zgromadzi się więcej funduszy. Jak ktoś jest uparty i mu zależy, może za umiarkowane pieniądze coś ciekawego podziałać na lodowej wyspie, zwłaszcza jak połączy się siły w kilkuosobową grupę odnośnie wynajęcia samochodu. Jeden duży problem ubył. Kiedyś samo dostanie się na Islandię było bardzo drogie. Koszt samolotu był porównywalny z kosztami lotów w niektóre rejony Azji. Teraz możliwości jest znacznie więcej. Pojawiają się nowe. Najpopularniejsze ze względu na ceny linie niekoniecznie startujące z Polski to AirBerlin, EasyJet, Germanwings, Lufthansa, Norwegian, SAS, Wowair. Od niedawna także Wizzair latający z Gdańska. Największą islandzką linią lotniczą jest Icelandair, która ma dosyć drogie bilety, ale latając tradycyjnymi przewoźnikami, czasami polecimy właśnie nią, na podstawie umów codeshare (kupujemy bilet u jednego przewoźnika, a lecimy różnymi liniami). Tak jest na przykład w przypadku SAS-a. W roku 2014, w głównym sezonie, za lot SAS-em z Warszawy (przesiadka w Kopenhadze), nasza ekipa płaciła około 1270zł za bilet w obie strony, z bagażem rejestrowanym (23kg). W roku 2015 Lufthansą z Katowic z przesiadką m.in. we Frankfurcie, płaciłem 820zł, z bagażem rejestrowanym (23kg) i posiłkami na pokładzie. Lufthansa oferowała tak dobre ceny z kilku polskich lotnisk, w tym także na lipiec i sierpień. Wizzairem z Gdańska polecimy jeszcze taniej, o ile zrezygnujemy z bagażu rejestrowanego.

Chociaż Islandia jest jednym z najdroższych krajów do zwiedzania, będzie zyskiwała na popularności. Nie tylko za sprawą magicznej przyrody i tańszych lotów. Jest jednym z najbezpieczniejszych miejsc na Ziemi. A erupcje wulkanów? Przy człowieku, to drobiazg. Najniebezpieczniejszym stworzeniem świata jest człowiek. Z przyrodą można się "dogadać". Islandia na razie daleko trzyma się od terroryzmu, wojen i brutalnej przestępczości - wynalazków naszej cywilizacji. To będzie przyciągało turystów. Niewiele jest tak bezpiecznych krajów na świecie.

Siedzę na lotnisku, czas powrotu. Zawsze smutna chwila. Bez względu jak jestem zmęczony i spłukany, zawsze kombinuję jak najpóźniej zakończyć wyprawę. Teraz się nie dało, ale zdarzało mi się wracać do domu dwa tygodnie, okrężna drogą, wybierałem i kupowałem dziwne bilety lotnicze, nie po drodze. Taki moment to również czas pierwszych podsumowań. Wykonałem 200% normy. Udało się wszystko to co musiało i wszystko to co miało się nie udać.

Film o magicznej Islandii można zobaczyćTUTAJ.

  • Na zdjęciach:
  • 1-3) Miejscowość i jezioro Laugarvatn oraz termalne kąpielisko Fontana.
  • 4-22) Thingvellir.
  • 23-40) Reykjavik.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search