Blog

Blog

Kuala Lumpur (Malezja)

Petronas Towers, Kuala Lumpur
Przejazd z Singapuru do Kuala Lumpur (KL) trwal 6 godzin z odprawami granicznymi i postojem na obiad. Do stolicy Malezji prowadzi wygodna autostrada (platna, ok. 400km). Tym sposobem trzeci raz podczas tej wyprawy znalazlem sie w Malezji. Klimat tutaj rownie goracy i wilgotny jak w Singapurze i codziennie przynajmniej jedna burza.

Po wstepie czas na ciekawostke. Ile wynosi miesieczne minimalne wynagrodzenie netto w Malezji. Otoz jak poinformowali mnie miejscowi 290 USD. Jak policzylismy w Polsce to kwota 360 USD. Uwzgledniajac, ze Malezja jest tansza od Polski, sila minimalnego malezyjskiego jest co najmniej taka sama jak u nas. 

Dzien 1

Po dotarciu do hostelu (20 MYR, dormitorium) najwazniejszym zadaniem byly przymusowe zakupy. Kazda moja dluzsza wyprawa tak sie konczy. Intensywnosc, trudne warunki klimatyczne - niszcza wszystko. Elektronike, ubrania, buty. Marka nie ma znaczenia. Moje aparaty - kupione przed wyprawa - ledwo dzialaja, a czasami nie dzialaja. Zardzewialy. Ostatnie puste karty pamieci zardzewialy, musialem w KL kupic nowe. A przede wszystkim ubranie i buty, bo nie mialem juz w czym chodzic. Z butami byl najwiekszy problem. Juz po tygodniu wyprawy musialem je kleic, z trudem dotrwaly do tego czasu, jednakze klej juz nie mogl pomoc. Od miesiaca wszedzie gdzie widzialem buty probowalem kupic jakies adidasy czy chociaz tenisowki. W Indonezji dominuja klapki i japonki, a wiecej adidasow widzialem tylko na Sulawesi, aczkolwiek rozmiar 46 okazal sie niedostepny. Pozostala cala nadzieja w KL. I tutaj rozmiar 46 okazal sie wyzwaniem. Kilka godzin szukalem takich butow, nie majac zadnych oczekiwan, moga byc nawet rozowe, byleby pasowaly. Ostatecznie sie znalazly biale z dodatkami niebieskimi. Niech bedzie, za kilka dni i tak beda szare albo czarne. Po zrealizowaniu zakupow nastepnego dnia moglem sie udac na zwiedzanie - mialem w czym. Tutejsze ceny bardzo przyzwoite. 

Co ciekawe w przypadku tych butow zachodzi ten sam kazus co w przypadku tunczyka w puszce. Indonezja produkuje mnostwo tunczyka, ale bardzo trudno go kupic w Indonezji. Butow na miejscu tez nie moglem kupic, dopiero w KL. Wyprodukowane w... Indonezji.

 Dzien 2

 Ludnosc KL odpowiada ludnosci Warszawy, lecz cala aglomeracja liczy blisko 6mln mieszk. Piesza wedrowke rozpoczalem od okolic KL Tower. Ta wieza telewizyjna liczy 421m wys. i obok Petronas Towers stanowi najbardziej rozpoznawalny punkt centrum miasta. Tarasy widokowe sa platne, nizszy 60 MYR, wyzszy 100 MYR (1 MYR to praktycznie rowny 1 PLN). Petronas Twin Towers - to najwyzsze blizniacze wieze na swiecie (sufit 378m, najwyższy element 452m). Powstaly stosunkowo niedawno, a juz zyskaly miano najwiekszej atrakcji KL, obok wycigu Formuly 1. W srodku mozna zrobic zakupy w eleganckim centrum handlowym. Najlepszych marek i ekskluzywnych centrow handlowych w KL nie brakuje. Z jednej strony Blizniakow jest plac, z drugiej park z fontanna. Taras widokowy w Petronas jest platny i kosztuje 80 MYR. Nie wiem czy jest sens wydawac pieniadze, gdyz tzw. skyline w KL nie jest imponujaca. To nie Hong Kong czy Sao Paulo. Przy Warszawie jest to las wysokosciowcow, lecz w skali swiatowej - przecietnie. Nie mniej warto sie przejsc po centrum, gdyZ mozna wypatrzec kilka ciekawych architektonicznie wiezowcow np. Lembaga Tabung Haji.

Istnieje sprawdzony patent na bezplatne obejrzenie szklanych budynkow w KL z wysokosci, wraz z Petronas. To 33 pietro i skybar oraz basen hotelu Traders. Nie trzeba nic zamawiac, a mila obsluga nie robi zadnych problemow. Kolejny cel to spacer handlowa ulica Bukit Bintang, odwiedziny ogromnego i wysokiego centrum handlowego Berjaya Times Square. A stad juz krok, aby minac stadiony Negara i Merdeka a przed nimi meczet Al-Bukhary. Na stadionach dochodzilo w przeszlosci do waznych wystapien wladz w trakcie dochodzenia do niepodleglosci. Dzisiaj oba stadiony wymagalyby solidnego remontu.  

Stad juz tylko krok do Chinatown - slabszego niz w Singapurze. Znajdziemy tutaj kilka swiatyn buddyjskich i hinduistycznych oraz handlowe miejsca, zwlaszcza Jalan Petaling i Central Market. Za tym ostatnim znajdziemy sie w okolicach placu Merdeka. W jego sasiedztwie rozrzuconych jest troche atrakcyjnych budowli, czesto z przelomu XIX i XX wieku. National Textile Museum, Royal Selangor Club, KL City Library, Victorian Fountain, Cathedral of St. Mary, Restoran Warisan, Sultan Abdul Samad Building, Former High Court, Govermnent Office, Jamek Mosque, City Gallery KL, City Theatre. Przy placu takze flaga Malezji na wielkim maszcie. A przy bocznych uliczkach trafi sie ladna kamienica. 

Z Placu Merdeka udalem sie zobaczyc Pomnik Narodowy i przed Parlament, by nastepnie przez Ogrod Botaniczny Perdana dojsc w rejon Muzuem Narodowego, Dworca Kolejowego, Meczetu Narodowego i ciekawego budnku KTMB HQ. A wieczorem wybralem sie jeszcze na spacer wokol Petronas Towers. Wiezowce oswietlone fajnie, ale pokaz tanczacych/spiewajacych fontann - zenada. Piec minut przy smetnej ledwo slyszalnej muzyce, tryskaja sobie nieszczegolnie fontanny podsiwetlone na fioletowo/rozowo. Wstyd. A w zeszlym roku slabo ocenialem podobny pokaz w Batumi, ktory przy tym w KL, byl super. Natomiast ten w Erewaniu naprawde okazal sie godny uwagi. Samo zwiedzanie zajelo mi 11 godzin, a jak doliczymy przerwy na posilki to ponad 12. Przeszedlem dobre 30km.

Dzien 3

Wpierw pociagiem dotarlem na przedmiescia do jaskin Batu (Batu Caves). Fajne miejsce. Hinduistyczne swiatynie, ogromny pomnik Murugan, pionowe skalne sciany, bo KL otoczone jest niewielkimi gorami. Niektore komory naprawde potezne. Wstep bezplatny za wyjatkiem Dark Cave - osoba dorosla 35 MYR. Po calym terenie chodzi i skacze sporo malp, mozna kupic pamiatki. Turystow sporo. Jest to tez wazny rejon wspinaczki skalnej w Malezji. Z jaskin udalem sie prawie na przeciwlegla strone miasta do poteznej chinskiej swiatyni - Thean Hou. Nielatwo ja znalezc, ale jeszcze trudniej dotrzec do Royal Museum o czym pisze ponizej. W okolicy jest dzielnica Little India ale bardzo Little, duzo slabsza niz w Singapurze, ale jedzenie tak samo dobre. Tam tez znajduje sie nieciekawa architektonicznie International Buddhist Pagoda. Zwiedzanie zakonczylem ponownym spacerem wokol placu Merdeka, a wieczorem wybralem sie na ulice barow i restauracji Jalan Alor, konczac tym samym zwiedzanie KL. Zajelo mi to wszystko niewiele mniej czasu niz dnia poprzedniego.

Dygresje

KL prezentuje sie troche slabiej niz Singapur. Jest bogatym miastem, swietne drogi, system metra, ale witac tu jeszcze troche "buszmenskich" nalecialosci jak: jezdzenie motorow po chodnikach i pod prad (im tutaj zimno jezdza w kurtkach, kiedy ze mnie lal sie pot), kierowcy nie szanuja pieszych i innych uzytkownikow (widzialem jak samochod potracil motocykliste i uciekl z miejsca wypadku), jest troche smieci, zaniedbanych miejsc. Na ulicach mozna spotkac bezdomnych, zebrakow.

Turystyka - Malezja twierdzi, ze jest dla niej bardzo wazna. Twierdzic mozna wszystko, a nie o to tutaj chodzi. Poruszanie sie po miescie ulatwiloby sumienne oznakowanie ulic czego brakuje, jednakze skrajnosci w KL widac na oto takim przykladzie. W centrum miasta jest duzy eleganski budynek - centrum informacji turystycznej a w nim duzo pracownikow. Jednoczescie nikomu sie nie chce postawic znakow prowadzacych do roznych atrakcji miasta. KL Tower i Petronas Towers latwo znalezc, ale inne miejsca niekoniecznie. Do swiatyni Thean Hou trudno szukac wskazowek, poza jedna, juz bardzo blisko swiatyni, tylko jezeli ktos sie do znaku zastosuje nigdy do niej nie dotrze. Trzeba bowiem w pewnym momencie skrecic w prawo i isc kilkaset metrow do gory a nie caly czas prosto jak nakazuje znak. Miejscowi ludzie tez nie za bardzo potrafili mi wskazac jak tam dojsc. Mistrzostwem swiata bylo jednak dotarcie do Royal Museum, ktorej jest niedaleko, ale w ladnym architektonicznie palacu. Miejscowi nie wiedzieli zazwyczaj o jego istnieniu, jak wiedzieli to kierowali mnie zle. Majac czas postanowilem sie pobawic w gre pt. czy mozliwe jest dotarcie do tego muzeum. Ponad godzine mi to zajelo, a gdyby byly jakies normalne znaki, zajeloby mi to z 15 min. Chodzilem w kolko. Wiedzialem, ze gdzies tam w rejonie wzgorza ono jest, ale zadnej drogi, zadnego przejscia, chodnik w pewnym momencie sie konczy, a kara za chodzenie przy drodze szybkiego ruchu to 500 MYR. Otoz nie ma pieszej trasy do muzeum. Wejscie znajduje sie od strony trasy szybkiego ruchu i mozna tam tylko dojechac. Ale na parkingu bylo pusto. Mimo ze nie ma de facto pieszego dojscia, to sa jednak dwie mozliwosci. Pierwsza, w miejscu gdzie konczy sie chodnik przy plocie muzeum zignorowac ten fakt i przejsc jeszcze z 200-300m przy ulicy, wtedy dojdzie sie do wejscia (ta trasa wracalem). Druga opcja, to kolo duzego gmachu budynkow szkolnych biegna do gory niepozorne betonowe schody. Dalej jest zaniedbana asfaltowa sciezka, ale w pewnym momencie dochodzi sie do lokalnej drogi, skad juz z 300-400m, by dojsc od drugiej strony do wejscia w stosunku do pierwszego sposobu. Tylko ilu turystow zada sobie tyle trudu, by dotrzec do swiatyni czy muzuem. Odpowiedz: zero. Tylko dlatego, bo paru urzednikom nie chcialo sie postawic kilku znakow do swiatyni czy zlecic wybudowanie 200 metrow chodnika plus pare znakow. Spotykam sie z czyms takim dosyc czesto. Sa cale sztaby ludzi, biura informacji turystycznej, a brakuje rzeczy podstawowych, dobrych map turystycznych (w KL przecietne i do Thean Hou juz nie docieraja), drogowskazow, informacji o danym miejscu. Wladze KL zrobilyby duzo lepiej gdyby zlikwidowaly informacje turystyczna, z ktorej nie ma wielkiego pozytku, tylko zainwestowali te potezne pieniadze w dobre mapy i oznakowanie, wtedy turysta poradzi sobie sam. 

System metra w KL. Jezdzilem juz tyloma, ze moge pisac prace naukowe na ten temat. Bardzo szybko jestem wstanie rozpoznac dobry system od slabszego. W KL maja ten drugi rodzaj, co nie zmienia faktu, ze takiego Warszawa nie bedzie miala za 100 lat, takich drog tez. Po prostu za wolno wszystko budujemy, cieszymy sie z byle stacji czy z kilometra drogi, a najgorsze, ze czesto budujemy w nieprzemyslany sposob jak pierwsza linie metra. Z tym mysleniem maja tez problem w KL. Kilka roznych systemow tworzy cala siec polaczen kolejowych. Do kazdego trzeba kupic osobny bilet. Mimo ze na mapkach stajce sa niby polaczone, to nie zawsze sa. Trzeba wyjsc ze stacji przejsc nawet kilkaset metrow do stacji innego elementu systemu. Duzo chodzenia w dojsciu z/do stacji, w tym duzo schodow. Ponadto slabe oznakowanie a dodatkowo na niektorych stacjach zatrzymuja sie pociagi o roznych destynacjach. Wiele razy widzialem jak ludzie, zwlaszcza turysci, bladzili, bo oznakowanie stacji oraz wielkosc znakow pozostawiaja duzo do zyczenia. Bym nie mial podobnych problemow zamiast intuicyjnie szybko sie poruszac, musialem czynic to wolno, skupiac sie, wyszukiwac znakow. Powinni wziac przyklad z sasiedniego Singapuru, tam nie ma takich problemow. Plusem jest, ze transport jest bardzo tani od 1 do 2 MYR placilem. Minusem, ze glownie na wiaduktach, co wymusza sporo chodzenia i miejscami szpeci miasto. Chociaz nowoczesna linia Monorail i efektowne sklady pociagow posrod szklanych wiezowcow wygladaja jak filmow SCIFI z przed kilkudziesieciu lat. Mimo, ze tych linii jest sporo, to i tak sa czasami za malo wydolne, ludzi jest za duzo. Nieraz szybciej zajmuje piesze przejscie danego odcinka, niz przejazd metrem - na krotkich trasach w centrum. 

 W KL pozamieniano sporo anglojezycznych nazw ulic na swoje.

Mieszkancy miasta wola stac w kolejce do schodow ruchomych niz duzo szybciej pokonac trase zwyklymi schodami.

Pyszne jablka - co jestem w tej czesci Azji, to wszedzie maja tutaj przepyszne jablka, soczyste, bardzo slodkie, nigdy takich nie udalo mi sie kupic w Polsce. Wielka szkoda.

Wspolczuje muzulmankom, nie tylko musza sie kapac w pelnym ubraniu czy w basenie czy w morzu, ale tez uprawiac jogging w chustach.

Pozdrawiam z Krabi w Tajlandii. W ciagu jednego tygodnia bylem w Indonezji, w Singapurze, Malezji i Tajlandii. 

Gregor

Na zdjeciach: KL Tower, Petronas Towers, Sultan Abdul Samat przy pl. Merdeka, malpa przy Batu Caves, pomnik Murugan - Batu Caves, jedna z jaskin w Batu Caves, fragment swiatyni Thean Hou, chyba waran niedaleko Royal Museum, obiad w Little India, ulica "jedzeniowa" Jalan Alor.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search