Blog

Blog

CZARNOBYL, Elektrownia Atomowa, Prypeć, Czerwony Las, DUGA-2 (Ukraina) - DZIEŃ 1

Reaktor nr 4 - Czarnobylska Elektrownia Atomowa.

Jest 26 kwietnia 2015 roku. „Idealna” data, by napisać coś o Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej. Chociaż lepiej by było, gdyby 26 kwietnia 1986 roku o godzinie 1:24 czasu lokalnego nie doszło do największej w dziejach awarii jądrowej. Nie byłoby o czym pisać, i dobrze. Minęło 29 lat od tamtych wydarzeń. Strefę czarnobylską miałem okazję odwiedzić dwa tygodnie przed tą datą.

Firma, którą wybrałem z pomocą lokalnego człowieka, dobrze się spisała. Ile kosztowało to przedsięwzięcie oraz podsumowanie zwiedzania zamieszczę na koniec opisu dnia drugiego. Niecierpliwych odsyłam do strony internetowej już teraz:

czarnob 1Do Czarnobyla wybierałem się od lat, zawsze brakowało czasu. Nawet gdy byłem w Kijowie. W roku 2015 nie było inaczej. Świadomość tego uzmysłowiła mi, że tą metodą daleko nie zajadę. Czyli przez kolejne lata będę mówił, w końcu muszę pojechać do Czarnobyla. Dlatego 1 kwietnia wsiadłem do pociągu i ruszyłem w trzy miejsca odkładane od lat: Mołdawia, Naddniestrze i właśnie Czarnobyl. Niestety po czarnobylskiej zonie nie można się poruszać indywidualnie, co tak uwielbiam. Trzeba mieć pozwolenie i zorganizowany wyjazd, czego nie lubię. Firmy oferujące takie ekskursije – jakby powiedzieli Ukraińcy, wymagają zgłoszenia z wyprzedzeniem 10-14 dniowym. Wykluczają osoby niepełnoletnie. Firmy załatwiają formalności, ale nie jeżdżą codziennie do strefy, a na dwudniowe wycieczki rzadko. Mnie czarnob 8interesowała tylko dwudniowa, chociaż jakby była tygodniowa, też bym skorzystał. Firma go2chernobyl.com oferowała taką w prawosławną Wielkanoc: 11-12 kwietnia. Zarezerwowałem, podałem dane do pozwolenia, zapłaciłem zaliczkę i przyjechałem. Bardzo podobał mi się sposób komunikacji – szybki, konkretny i po angielsku. Chociaż nie zależało mi na anglojęzycznym przewodniku, to gdy okazało się, że będę jedynym nie-Ukraińcem i przewodnik będzie  rosyjskojęzyczny, dostałem prawo rezygnacji i zwrotu poniesionych kosztów. Zwariowaliście. A niech sobie mówi i po chińsku. Jadę dla tych miejsc a nie dla gadaniny. Skądinąd ciekawej.

czarnob 211 kwietnia o godzinie 8:00 zjawiłem się w umówionym miejscu niedaleko dworca kolejowego w Kijowie. Poprzedniego dnia je sprawdziłem. Zapowiadała się piękna pogoda. Grupa: 16 osób. Połowa na jednodniowe zwiedzanie, połowa na dwudniowe. Sporo osób z Kijowa, ale też z odległych zakątków Ukrainy. Byłem jedynym cudzoziemcem, chociaż na wschodzie czuję się jakbym był swój. Tylko jeden mężczyzna z Kijowa był wcześniej w Czarnobylu. Na jednodniowej wycieczce, teraz wybrał się na dwudniową. Przyjechał mikrobus, dopłaciłem resztę ustalonej kwoty, czekał zarezerwowany dla mnie licznik Geigera-Mullera (dozymetr – chociaż fachowcy zaraz powiedzą, że to nie dokładnie to samo). Cena za jego wypożyczenie (model Terra-P), 100 hrywien na dzień. Bardzo przyzwoita kwota, niektórzy chcą 10-kilkanaście dolarów. Mała dygresja. Gdyby ktoś chciał kupić dozymetr, to rozmawiałem z Ukraińcami, Polakami, którzy się tym interesują i wszyscy mówili to samo. Jeżeli kogoś interesuje robienie pomiarów, a nie posiadanie rekwizytu, to odradzali kupowanie starych typu Biełła (Bella), Prypeć (Pripyat), starej Sosny albo Radiany. To „zabytkowe” konstrukcje o sporych rozmiarach, mające po kilkadziesiąt lat, dopuszczające duże błędy pomiarów. Często niemiarodajne. To co kupić? Porządne urządzenia to kilka-kilkanaście tysięcy złotych. I tutaj znowu panowała jednogłośność. Jako dobry stosunek do jakości, w tym dokładności pomiarów, zawsze mówiono o ukraińskich nowoczesnych urządzeniach Terra-P albo Terra-P+(mierzy nie tylko promieniowanie gamma, ale również beta) firmy Ecotest. Małe, ok. 150g wagi, na dwie baterie paluszki, wytrzymałe. Naczarnob 9 Ukrainie można je kupić taniej niż w Polsce, często dużo taniej. Pierwszy model potrafi kosztować ok. 500zł, z plusem 100 złotych więcej (tańszych ofert nie wiedziałem, droższe jak najbardziej). Są niewiele droższe niż wspomniane zabytki, jest instrukcja po angielsku, gwarancja. Oczywiście na dwa dni zwiedzania nie ma sensu wydawać takich pieniędzy, ale gdy ktoś planuje używać częściej (można na przykład badać żywność), to warto wykorzystać pobyt na Ukrainie na zakup takiego urządzenia. Trzeba tylko wcześniej ustalić z miejscową firmą warunki transakcji, czasami jest możliwość kontaktu po angielsku, mają strony w internecie.

Czarnob 7Jedziemy (90min.). Do strefy jest 130 kilometrów na północ. Podpisujemy papiery przygotowane przez organizatora. Pierwsza kontrola na pierwszym punkcie kontrolnym w Dityatki. Strefa Wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej ma 30 kilometrów. Ma zostać zmniejszona do 10 kilometrów. Nie ma potrzeby, aby była tak duża. Na jej obrzeżach promieniowanie (radiacja) jest mniejsze niż w Kijowie. Niektórzy z członków naszej ekipy zapomnieli paszportów, których dane podali do pozwoleń na wjazd do strefy. Przy szlabanie dołączył do nas przewodnik Siergiej. Mężczyzna pewnie około pięćdziesiątki albo trochę po. Poręczył za te osoby, że to nie inne. W innym wypadku z wycieczki nici. Kazał im kupić papierosy dla milicjantów w ramach podziękowania.

Na początek niewielkie miasto Czarnobyl, w połowie drogi do elektrowni. Jestczarnob 10 tutaj kilka pomników, aleja upamiętniająca wysiedlone miejscowości. Oprócz ich nazw, są skrzynki pocztowe, gdzie wrzucano pisma, gdy ktoś chciał odszukać kogoś wysiedlonego z kim stracił kontakt (usługa była darmowa).

Strefa teoretycznie jest niezamieszkana, ale na obrzeżach żyje niewielka grupa, dzisiaj już starszych ludzi, która oparła się ewakuacji i wysiedleniom. W Czarnobylu mieszkają robotnicy, pracujący przy elektrowni. Jedynie przez część roku przebywają na terenie strefy – ze względów bezpieczeństwa. Działają tutaj sklepy (większość półek to alkohole), bar.

Nazwa Czarnobyl kojarzy się z radioaktywnością, ale pochodzi od lokalnej rośliny. To stara miejscowość, związana z polską historią.

Odwiedziliśmy różne fragmenty miasteczka. Centrum, opuszczoną wiejską zabudowę. Domy pozostawione samym sobie, niektóre zawalone, w podwórka wkradła się dzika roślinność. W zabudowania czasami też. Pewnie część rzeczy rozkradziono, wywieziono, zniszczono, ale wewnątrz nadal stoją łóżka czy meble. Dalej boisko, kolejne pomniki i piękna cerkiew św. Eliasza z 1878 roku (sam Czarnobyl ma ponad 800 lat). Odwiedziliśmy tereny portowe nad rzeką Prypeć, straż pożarną z pomnikiem upamiętniającym strażaków, którzy prowadzili akcję ratunkową podczas jądrowej awarii. Niedaleko jest mini wystawa rożnych pojazdów, które były używane w latach 1986-1987 w elektrowni. Jednym z wyższych punktów w okolicy jest most na rzece Prypeć, skąd widać świetnie rzekę, lasy, a na horyzoncie czarnobylską elektrownię z budowaną metalową kopułą (nowym sarkofagiem).

czarnob 11Przed rejonem elektrowni jest drugi posterunek kontrolny, kolejne, niemalże symboliczne są przy mieście Prypeć i radarze Duga-2. Tutaj dozymetr zaczął wykazywać podwyższoną aktywność, na ekranie pojawiło się kilka mikrosiwertów (w Kijowie było 0,kilkanaście jednego mikrosiwerta, a na rogatkach strefy ok. 0,10). Zatrzymaliśmy się w pobliżu nigdy nie dokończonych reaktorów jądrowych 5 i 6. Wysokie budynki, rdza, stare dźwigi. Przy drodze znaki informujące, że teren jest radioaktywny. Podjechaliśmy do mostu kolejowego nad kanałem, który łączył reaktory 1-4 z budowanymi 5-6. W miejscowych wodach pływają ogromne sumy. Przewodnik tłumaczył, że możemy fotografować most, pomnik ofiar awarii czarnobylskiej, który tu się znajduje, nie możemy fotografować samej elektrowni. Dlaczego? Bo jest zakaz. Jakiś absurd. Kupa niszczejącego betonu i żelastwa, XXI wiek i zaawansowane środki techniczne. Taki zakaz jest kompletnie nieskuteczny. Kilka zdjęć zrobiłem, Siergiej marudził na to. Niech mnie aresztują, zamkną, co mi tam. Byłaby to świetna atrakcja. Machnął ręką. Ukraińcy grzecznie naszego przewodnika słuchali. Objeżdżając elektrownię dozymetr pokazywał od 3 do 15 mikrosiwertów (teren 200 metrów od elektrowni to tzw. strefa zero). 

czarnob 13Z drugiej strony elektrowni przy reaktorze nr 4 znajduje się pomnik „tych co ratowali świat” po awarii jądrowej,  postawiono go w 20-tą rocznicę. To właśnie reaktor nr 4 uległ katastrofie 26 kwietnia 1986r. Licznik pokazywał 3-4 mikrosiwerty w tym miejscu.

W 2013 roku odpadł kawałek betonowego sarkofagu. Jego stan od dawna budził poważne wątpliwości. Dlatego obok reaktora kończy się budowa metalowej kopuły, nowego sarkofagu, największej tego typu konstrukcji w historii ludzkości. W 2017 roku ma zakryć reaktor nr 4, który wciąż jest niebezpieczny. Wtedy zdjęcia już nie będą takie same, a można je robić w opisywanym miejscu. Budowę kosztującą kilkaset milionów euro finansują państwa Zachodu, w tym Polska. Ukrainy nie stać na taką inwestycję. Elektrownia znajduje się w sąsiedztwie białoruskiej granicy. Białoruś została mocno napromieniowana. Po obu stronach granicy brak ingerencji w przyrodę od czasów katastrofy, spowodował jej rozkwit. Bogaty świat zwierzęcy i roślinny po białoruskiej stronie jest chroniony w Poleskim Radioekologicznym Rezerwacie. Teren jest słabo zbadany, ale mówi się, że powróciły zwierzęta niewidziane tam nieraz od setek lat jak niedźwiedź brunatny, żubr czy ryś. Są wilki, introdukowane konie Przewalskiego, łosie.

czarnob 12Elektrownia Atomowa w Czarnobylu im. Włodzimierza Lenina była budowana od lat 70-tych XX wieku, za ogromne pieniądze (długo nie popracowała). Zaspokajała 10% energii elektrycznej Ukrainy. Kolejne reaktory oddawano do użytku na przełomie lat 70- i 80-tych. Reaktor nr 4 uruchomiono w 1983 r. Dwa były jeszcze w budowie. Czarnobylskie reaktory kanałowe dużej mocy (RBMK) posiadały moc 1000MW każdy. Są jeszcze w użyciu w kilku elektrowniach, chociaż mają słabe systemy zabezpieczeń. Za główną przyczynę awarii jądrowej uważa się błędy konstrukcyjne reaktora nr 4. Pierwotnie ten typ reaktorów został stworzony dla celów wojskowych, miały produkować pluton. Przed katastrofą planowano test reaktora, który powinien zostać przeprowadzony, przed jego uruchomieniem. Test miał przetestować jedną z sytuacji awaryjnych, jak cały system sobie z nią poradzi. Gdy 25 kwietnia 1986 roku test już był w trakcie, obniżano moc reaktora, jedna z elektrowni przerwała dostawy prądu i Kijów zażądał opóźnienia wyłączania reaktora. Dopiero przed północą przyszła zgoda. Opóźnienie eksperymentu, zmęczenie ludzi, do pracy przyszła nowa zmiana, nie zaznajomiona z procedurami tych czynności, w tym niedoświadczeni inżynierowie – to wszystko miało wpływ na dalsze wydarzenia. Cały szereg błędnych i nieprzemyślanych czynności doprowadził reaktor do wysokiego poziomu niestabilności. Doszło do pierwszego wybuchu o godzinie 01:24 (chociaż za początek katastrofy przyjmuje się 01:23). Następnie doszło do kolejnego wybuchu i pożaru. Radioaktywny pył dostał się w powietrze wokół elektrowni. Pracownicy najbliżej miejsca zdarzenia zostali w ciągu kilku minut napromieniowani śmiertelną dawką. Przybyła na miejsce straż pożarna nie wiedziała z jakim zagrożeniem ma do czynienia. Strażacy na chorobę popromienną umierali w kolejnych dniach, niektórzy zginęli na miejscu. Do gaszenia użyto helikopterów m.in. zrzucających ołów, ale ciężko było pokonać tak wysokie temperatury – w chwili wybuchu 3000 stopni Celsjusza.

Awaria skaziła około 150 000km2 na Ukrainie, Białorusi i w Rosji, wysiedlono ponad 350 000 ludzi. Już dzień po katastrofie wywożono masowo ludzi z Prypeci. Z elektrowni do Czarnobyla jest około 15km, a do Prypeci kilka.


czarnob 4

Co do ofiar śmiertelnych są rozbieżności. Najczęściej podaje się liczbę 31 – osoby które zginęły w ciągu trzech miesięcy od katastrofy w wyniku akcji ratunkowej albo na skutek promieniowania. Jako ostateczną liczbę ofiar katastrofy podaje się 62, nie chodzi tutaj o dalsze skutki, np. zwiększoną śmiertelność na raka wywołanaą awarią. Nie mniej, na chorobę popromienną zmarło, w następujących miesiącach po katastrofie, kilkaset osób. W akcji brało udział mnóstwo ludzi: strażacy, górnicy, wojsko, pracownicy elektrowni – to główne ofiary. Próbowali opanować to co się wydarzyło. W drugiej połowie maja, gdy przepaliła się betonowa podstawa reaktora, pod którą znajdował się betonowy zbiornik, wszystko do niego runęło. W tym zastygła masa, wcześniej roztopionych materiałów radioaktywnych, grafitu, środków gaśniczych, piasku, szkła. Tam spoczywa do dzisiaj. Brak na dzień dzisiejszy możliwości technicznych wydobycia tego i zneutralizowania. Przy okazji wykrystalizował się nowy minerał zwany czarnobylitem. Bardzo radioaktywny, skład: krzemian cyrkonu i uran. Odnaleziono też nowe gatunki grzybów.

czarnob 5Betonowy sarkofag zbudowany szybko po katastrofie (maj-listopad 1986r.) jest mocno napromieniowany, rozpada się. Zużyto gigantycznej ilości betonu i stalowych prętów, ale pod nim cały czas znajduje się 200kilkadziesiąt ton bardzo radioaktywnych materiałów. Nowy metalowy sarkofag, który ma zostać nasunięty w 2017 na reaktor nr 4 ma wytrzymać 100 lat (początkowo była mowa o 2015 roku). Aczkolwiek nikt nie daje stuprocentowej gwarancji jego skuteczności. Ukraińcy mówią, że po katastrofie, pierwsza radioaktywna chmura poszła na zachód, a druga na Kijów oraz, że panika Zachodu w 1986 roku była niczym nieuzasadniona. Każdy z nas co roku dostaje dawkę naturalnego promieniowania. W 1986r. po awarii w Czarnobylu niektórzy Europejczycy dostali trochę wyższą, ale nie przekraczającą żadnych norm. Na przykład w Polsce zwiększona dawka była dużo mniejsza niż dawka promieniowania na skutek rentgena płuc. 

Awaria nie zaprzestała działalności Elektrowni Atomowej w Czarnobylu. Ukrainy nie było stać na jej wyłączenie. Gdy w 1991 roku doszło do niewielkiej awarii w reaktorze nr 2, natychmiast został on wyłączony z eksploatacji na zawsze. Do 1993 roku planowano wyłączyć całą elektrownię, ale ogromne koszty z tym związane i niedostatek energii spowodowały, że reaktor nr 1 wyłączono w 1997 roku a nr 3 w 2000 roku. Do tej pory likwidacja skutków katastrofy pochłonęła miliardy dolarów, w większości pochodzących z Zachodu, który w dużej mierze, co zrozumiale, dba o swoje interesy i własne bezpieczeństwo. Rozprzestrzenienie się materiałów radioaktywnych lub ich kradzież, mogłyby być katastrofalne w skutkach. Wystarczy, że wykradziono ze strefy sporo radioaktywnego żelastwa i innych przedmiotów. Co nie zmienia faktu, że ogrom tego żelastwa nadal tam zarasta.

Strefa Czarnobylska jest od lat atrakcją turystyczną, coraz popularniejszą. Jeżeli Ukraińcy zrobią to w sposób profesjonalny, bo w tym wszystkim na razie dużo jest partyzantki, będzie to największa atrakcja turystyczna Ukrainy. Trzeba uprościć formalności, spisać wszystko co ciekawe na terenie zony. Pokazać to, opisać. Porobić trasy i warianty wycieczek. Turysta wtedy będzie mógł kilka razy odwiedzić strefę i za każdym razem zobaczyć nowe rzeczy. Wybrać co go interesuje, a co nie. Strzałem w dziesiątkę byłoby porozumienie się z Białorusinami, by  w ramach wycieczki wpuszczali do części swojej strefy, z rezerwatem przyrody. Mało kto przyjedzie w tym celu specjalnie na Białoruś, będzie załatwiał wizy. Za to przy okazji Czarnobyla jak najbardziej. Pod warunkiem, że formalnościowo nie będzie przeszkód i będzie niedrogo. Na przykład wiza jedno- albo dwu- dniowa otrzymywana na granicy w rejonie elektrowni. Może być nawet ograniczona tylko do obszaru tej części Białorusi, która została najbardziej napromieniowana. Niezbędne ponadto jest udostępnienie części nieczynnej elektrowni, by można było zobaczyć wnętrza. Większość już jest bezpieczna. To się w końcu stanie, czym wcześniej tym lepiej. W Czarnobylu trzeba zrobić ośrodek turystyczny z prawdziwego zdarzenia. Tak samo muzeum, sklep z pamiątkami. Dzisiaj to wszystko raczkuje, jest słabo przygotowane. Przy większej liczbie turystów tak nie da rady. Dziwię się biednej Ukrainie, że na to nie wpadła do tej pory. Nie przeprowadziła uturystycznienia Czarnobyla. Jak zapytamy na świecie, z czym kojarzy się tobie Ukraina? Usłyszymy: Czarnobyl i awaria jądrowa. Niektórzy kojarzą Majdan, ze względu na protesty. Nową sporą atrakcją może być pałac Janukowycza w Międzygórzu, o którym sporo mówiły światowe media. Poza tym nikt nic nie wie o Ukrainie, Krym stał się częścią Rosji. My Polacy wiemy więcej o naszym sąsiedzie, mamy wspólną historię, ale gdy w innych krajach powiemy Lwów, Kamieniec Podolski – okaże się, że nikt o tych miastach nie słyszał. Nawet Kijów jest mało znany. Jak ludzie przyjadą do Czarnobyla, zainteresują się innymi miejscami Ukrainy. Tak to działa wszędzie na świecie. Na przykład Peru to Machu Picchu, niewielu wymieni inne atrakcje tego kraju. Ale gdy już pojedzie zobaczyć to Machu Picchu, to odwiedzi inne miejsca, poczyta coś na temat kraju.

Wróćmy do relacji z mojego zwiedzania. Po pobycie pod reaktorem nr 4 oraz obok nowego sarkofagu w końcowej fazie budowy (czasu jest niewiele na oglądanie tego miejsca – ponoć względy bezpieczeństwa), przejechaliśmy pod dumny napis Prypeć 1970 z tabliczką informującą o radioaktywności i napisem „Czerwony Las”. To rzut kamieniem od elektrowni. Po awarii, napromieniowany został pobliski las sosnowy i przybrał czerwonawy kolor. Buldożery go zniszczyły. Następnie został zakopany. Jest to jedno z najbardziej skażonych miejsca na Ziemi. Skażonych, nie znaczny niebezpiecznych dla ludzi, podczas takiej wycieczki jak moja. Naukowcy po awarii zaobserwowali sporo mutacji roślin na tym obszarze.

czarnob 6Miasto Prypećbyło przedostatnim przystankiem tego dnia. 50 tysięcy mieszkańców wysiedlono nazajutrz po katastrofie. Przy wjeździe mały posterunek milicji, a za szlabanem miasto-widmo. Wygląda to po latach ciągle efektownie tym bardziej, że niszczeje i zarasta. Roślinność po zimie dopiero się budziła, dzięki czemu krajobrazy były bardziej surowe, „przerażające” Opustoszale budynki lepiej widoczne. Bloki, sklepy, urzędy miejskie i elektrowni, Centrum Kultury „Energetyk”, szkoła, Basen „Lazurowy”, „Kawiarnia „Prypeć”, Hotel „Polesie”, szpital, restauracje, Kino „Prometeusz”. Główny plac, ulice, mini lunapark ze słynnym młyńskim kołem z żółtymi wagonikami. Samochodziki, inne wesołomiasteczkowe ustrojstwa. Zardzewiałe neony. Nie ma się co dziwić, że Prypeć i Czarnobyl wykorzystywane są w mrocznych grach komputerowych i były inspiracją niejednego mrocznego filmu. Gdyby to była Unia Europejska pewnie, by nie można zwiedzać takiego miejsca, bo niebezpiecznie. Na szczęście to nie UE. Mogliśmy chodzić po wszystkich budynkach. A tam dziury po windach, szkło, pręty, coś urwane, coś częściowo zawalone. Sypiące się sufity, cegły. Futurystyczne sale gimnastyczne, misa basenu. Wszystko zniszczone, zasyfione. Wspaniale widoki. Tak samo jak sal szkolnych, z ławkami, tablicami, książkami, pianinami. Zwisające lampy, jarzeniówki. Toalety, prysznice – w rozsypce. Mimo prawie 30 lat jest jeszcze co oglądać. Zdjęcia nie oddadzą tej scenerii, tej atmosfery. Sam decydowałem gdzie pójdę, co zobaczę. W Prypeci można spędzić wiele dni, fascynujące miejsce. Miasto wybudowano dla pracowników elektrowni atomowej w latach 70-tych XX wieku. Niewiele później trzeba było wszystkich ewakuować (ewakuowano i przesiedlono łącznie ok. 350 tys. ludzi, z czego ok. 150 tys. z najbliższych okolic elektrowni). Ta konieczność jest kwestionowana. Można było trochę poczekać i znowu pozwolić ludziom tutaj mieszkać, tak twierdzą niektórzy naukowcy. W mieście radiacja zazwyczaj nie przekraczała 1-2 mikrosiwertów, najbardziej radioaktywna była wyrastająca trawa 2-4 mikrosiwerty. To ciągle dawki znacznie poniżej dopuszczalnych. Ale jak to z nimi jest, napiszę przy odwiedzinach najbardziej radioaktywnego, dostępnego dla turystów, miejsca w strefie czarnobylskiej, które specjalnie na moją prośbę odwiedziliśmy kolejnego dnia.

Dla wysiedlonych z Prypeci wybudowano w wyraźnie większej odległości od Czarnobyla miasto Sławutycz (na ok. 25 tys. mieszk.).

Wyjeżdżając z okolicy elektrowni nasz samochód przeszedł badanie, czy nie wywozimy materiałów radioaktywnych, myśmy też musieli przejść przez maszyny. Przykłada się ręce, jeśli nie jesteśmy napromieniowani, pojawia się napis: czysto. Maszyny są stare, nie wiem czy działają?

Ostatnią atrakcją dnia był radar DUGA-2 (w źródłach też funkcjonuje jako Duga-3). Z Prypeci to kawałek jazdy, przed Czarnobylem odbiliśmy w las, na kilkukilometrową betonową drogę. Mini posterunek milicji i mogliśmy wejść na kiedyś bardzo tajny obiekt. Duga zwana „Okiem Moskwy”, to radziecki strategiczny radar pozahoryzontalny. Instalacja służyła do wykrywania nadlatujących rakiet balistycznych np. nuklearnych. Zasięg od 1500 do 10000km(15000km – inne dane). Był używany w latach 1971(1976-inne dane)-1989(1988). Konstrukcja wyrastająca z lasu robi niesamowite wrażenie. Ogrom skomplikowanego żelastwa, ale jakiego. Antena odbiorcza to 32 maszty połączone ze sobą, o wysokości 135-150 metrów i szerokości 300 (450-500m), antena nadawcza to 15 masztów, wysokość 85m-100m, szerokość 210m (230-250m), jej budynek miał 90m szerokości, gdzie znajdowało się 26 dwupiętrowych nadajników. Masa systemu Duga to 13000-14000 ton, a koszt budowy od pól do półtora miliarda dolarów. Te rozbieżności w danych wynikają z tego, że to był tajny obiekt i brak pewnych źródeł informacji.

Cały system znajdujący się w Czarnobylu potrzebował około 1000 osób do obsługi oraz 10 megawatów prądu na dzień. Stacjonował tutaj między innymi dywizjon rakietowy obrony powietrznej. Dla pracowników zbudowane zamknięte osiedle zwane Czarnobyl-2.

Radar został wyłączony po awarii w Czarnobylu, a w kolejnych latach okazało się, że przez napromieniowanie może nie działać prawidłowo, dlatego podjęto decyzję o wyłączeniu. Obiekt w lesie, w głuszy, wygląda „kosmicznie”. Widać, że za ZSRR solidnie budowano. Po prawie 30 latach elektrownia, Prypeć, Duga, są w zaskakująco dobrym stanie.

Czarnob 3Wieczorem (18:00) dotarliśmy do Czarnobyla na kolację. Ósemka pojechała do Kijowa. Jedzenie było smaczne, porządne (mięso, frytki, surówka, zupa, herbata), może jedynie porcje trochę za małe dla facetów. Wśród nas została jedna dziewczyna. Skoro ona zjadła wszystko i mówiła, że nie do końca jest najedzona, to mogły być te porcje ciut obfitsze. Po kolacji większość poszła do sklepu na zakupy. Spaliśmy w starym, prymitywnym hoteliku, gdzie nocleg ponoć kosztował 90 hrywien. Nie było ciepłej wody, ale recepcjonistka, która pojawiała się od czasu do czasu na chwilę, powiedziała, że jest jedna łazienka z bojlerem i ciepłą wodą jakby co. Ręczniki twarde jak skała, pewnie z okresu awarii czarnobylskiej :). Mnie się podobało, moim ukraińskim kolegom nie bardzo. Tam gdzie jedliśmy też były pokoje do wynajęcia, ale kosztujące 300-600hrywien od osoby za nocleg. Znacznie wyższy standard, ale też zupełnie zbędna rozrzutność. Jak mówiła pracownica, u nich lokuje się turystów z Zachodu, którzy za wycieczkę płacą dużo więcej i można im zaoferować taki standard. Wolę taniej, klimatyczne poradzieckie hotele. Fajnie było spędzić noc w Czarnobylu, w zamkniętej strefie.

Z ekipy zaprzyjaźniłem się Anną i Kolą (Nikolayem), bardzo sympatyczną parą programistów aplikacji na smartfony. Mieszkają daleko od Kijowa, w dwóch różnych miastach. Specjalnie przyjechali pozwiedzać Czarnobyl. Wpierw poszliśmy do miejscowego baru na piwo i do magazynu z nim sąsiadującego na lody. Nawet tutaj była puszka do wrzucania pieniędzy dla żołnierzy walczących na wschodzie. W hotelu pograliśmy trochę w karty. W pokoju spałem z sympatycznym człowiekiem o imieniu Odisej. Tak się zakończył, pierwszy, bardzo intensywny dzień zwiedzania czarnobylskiej zony. Było ciepło i słonecznie.

Krótki film z Czarnobyla i Prypeci można obejrzeć: TUTAJ.

Na zdjęciach: wszystko to o czym pisałem, chronologicznie, czyli: Czarnobyl, czarnobylska elektrownia z reaktorem nr 4 i nowo budowanym stalowym sarkofagiem, Czerwony Las, miasto Prypeć, radar Duga-2, Nikola, Anna.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search