Artykuły

Reportaże

Niezwykła kopalnia w aktywnym wulkanie Ijen - W OPARACH SIARKI - Indonezja

Indonezja posiada ponad 130 aktywnych wulkanów. W jednym z nich na wyspie Jawa wydobywa się siarkę. Górnicy pracują w niezwykle ciężkich warunkach, pośród trujących gazów wulkanicznych, a urobek transportują na plecach.

Banyuwangi to największe miasto na wschodnim wybrzeżu Jawy. Turystycznie zupełnie nieatrakcyjne, jak prawie wszystkie w Indonezji. To z jego okolic pochodzi większość górników pracujących w tutejszej kopalni. Tak samo jak Faith – górnik z szesnastoletnim stażem i coraz częściej przewodnik. W ofercie ma zwiedzanie w nocy i w dzień. Osobiście uważa, że ciekawsze jest pierwsze rozwiązanie, które ma jeden zasadniczy minus. Z Banyuwangi trzeba wyjechać kilka godzin przed wschodem słońca. Z nad Oceanu Indyjskiego na wysokość dwóch tysięcy metrów nad poziom morza. Z upalnych tropików w górski chłód. Do pokonania jest pięćdziesiąt kilometrów wąskimi drogami. Potem jeszcze cztery kilometry piechotą. Trzy czwarte pod górę, reszta w dół. W takim samym stopniu dobrą ścieżką, a później złą: – Do jedynego takiego miejsca na Ziemi – jak zachwala Faith, mając na myśli jedyną w swoim rodzaju kopalnię w aktywnym wulkanie Ijen, którego nazwę należy wymawiać Idzien.

Faith, mimo ukończonych 30 lat, wygląda na więcej. Postarzają go spracowane ręce i twarz. Chętnie opowiada jak nauczył się angielskiego: – Zmobilizowało mnie obcowanie z przybywającymi coraz liczniej turystami. Nie miałem książek ani słowników. Wyłapywał to co słyszał, zapamiętywał, dopytywał. I chciał zawsze wiedzieć o czym śpiewają w anglojęzycznych piosenkach. Prosił czasami o tłumaczenie. Koledzy z pracy nieraz sobie z niego żartowali i pytali po co mu to? Przez kilkanaście lat i więcej wydobywania tutejszej siarki nie opanowali nawet kilku wyrazów w języku Szekspira. Faith od początku wiedział po co to robi: – praca górnika jest ciężka, niebezpieczna i niezbyt dobrze płatna, chociaż jak na indonezyjskie warunki, przyzwoita. Praca przewodnika jest płatna kilkukrotnie lepiej i znacznie lżejsza.

Ijen – wulkan i kopalnia w jednym – w najwyższym punkcie osiąga blisko 2800m n.p.m., lecz zbocza otaczające krater przeważnie są o kilkaset metrów niższe. Ze względu na jego znaczne rozmiary, lokalna społeczność używa również słowa: kaldera. Przy czym okoliczni mieszkańcy dodają, że Ijen to tak naprawdę wulkaniczny kompleks z najwyższym wulkanem Raung, przekraczającym 3300m n.p.m. Aktywnym jak i Ijen. Penetrując światłem latarki zbocza można natrafić na tablicę z napisem, który doskonale widoczny jest za dnia. Zakazuje dalszej wędrówki i ostrzega przed zejściem na dół: visitors are prohibited, going down on crater dangerous. Aktywne wulkany z natury nie są bezpieczne, ale dla tak niezwykłego miejsca, jakim jest kopalnia siarki na dnie krateru, warto podjąć ryzyko.

Od parkingu do kopalni jest niecała godzina marszu, ostatnie kilkaset metrów wąską i pełną kamieni ścieżką w dół. Kopalnia znajduje się pośród licznych ekshalacji wulkanicznych – fumaroli. Mają kilkaset stopni Celsjusza i wydobywają się z nich: gazy, para wodna oraz siarka. Ta ostatnia płonąc, świeci na niebiesko. Zjawisko niezwykłe i efektowne. Nosi nazwę blue fire czyli niebieskich płomieni, dla których podziwiania warto poświęcić noc. W obserwacji nierzadko przeszkadza niestabilny wiatr, kierujący ku ludziom kłęby dymu o przejmującym zapachu siarkowodoru, czyli potocznych zgniłych jaj. Wtedy nie tylko nic nie widać, ale również nie ma czym oddychać. Osoby bez gogli ochronnych i masek przeciwgazowych zmuszone są do szybkiej ucieczki.

Kopalnia siarki ściśle jest związana z wyziewami wulkanicznymi a górnicy pracują praktycznie przez całą dobę, w nocy z latarkami na głowach. Do fumarol przytknięto potężne rury, długie na 15-30 m. To nimi spływa siarka w bardziej przyjazne dla człowieka miejsca. W postaci płynnej ma kolor czerwony. Zastyga dopiero poniżej 118,9°C, w około 10 minut, i przybiera kolor żółty. Ten system zapewnia ciągłość w dostawie świeżej siarki, którą wydobywa się za pomocą ciężkich metalowych prętów. Uderzając w żółtą masę albo ją podważając. Rozbita na kawałki, następnie ładowana jest do dwóch drewnianych koszy, ewentualnie materiałowych worków, połączonych drewnianą belką. Urobek transportowany jest na plecach.

W kopalni pracuje mniej więcej 400 górników, w ciągu doby ponad 100, bo kopalnia jest za mała na większą liczbę – tłumaczy Faith. Na jednej zmianie robią dwa kursy. Z parkingu do pokonania mają cztery kilometry. Tam muszą dostarczyć wydobytą siarkę. Po drodze następuje ważenie. A jest co dźwigać. Jednorazowo w koszach niosą 60-80kg siarki. Patrząc na nich – drobnych, szczupłych, niewysokich – aż trudno uwierzyć, że są wstanie udźwignąć taki ciężar. Po zważeniu dostają dokument, na podstawie którego zostaną im wypłacone pieniądze.

780 rupii indonezyjskich za kilogram, czyli jakieś siedem setnych amerykańskiego dolara. Na dzień w zależności od górnika będzie to jakieś osiem-jedenaście dolarów. Przy czym kopalnia sprzedaje siarkę po 8000 rupii za kilogram, siedem dziesiątych dolara – wyjaśnia Faith. W Europie uznane byłoby to za wyzysk, lecz on się z tym nie zgadza: – W Indonezji jest duże bezrobocie, ale powiedzmy, że średni zarobek to jakieś 100 dolarów miesięcznie. Pracując w kopalni Ijen górnicy mają średnio po 200 dolarów. To dobra praca za dobre pieniądze. A można dorobić na zdjęciach, które pozwalamy robić turystom, sprzedając im ładne kawałki siarki, niektórzy nawet robią z niej odlewy na przykład zwierząt. Tak jak Faith dorabiają tylko nieliczni, bo mało kto tutaj włada angielskim czy innym językiem obcym. W charakterze przewodnika można zarobić dziennie 10 – 100 dolarów, w zależności jacy trafią się klienci i jak dobrze potrafią się targować. Stawka zazwyczaj wynosi znacznie poniżej 50 dolarów i można ją rozłożyć na kilkuosobową grupę. Faith kontynuuje: – Zarobić też można pracując jako kierowca, ale trzeba mieć samochód, bo zachodni turyści niewielkim motorkiem, najpopularniejszym tutaj środkiem transportu, nie pojadą. Oni oczekują komfortu.

Wynajęcie samochodu z kierowcą z okolicznych miejscowości to koszt od 50 dolarów wzwyż, co także można podzielić na kilka osób. Skuter lub mały motor, bo na motocykle Indonezyjczyków nie stać, to wydatek 15-30 dolarów z kierowcą. Żeby nie było żadnych wątpliwości Faith precyzuje: – Sezon tutaj jest krótki, od czerwca do końca września, mimo że wakacyjne temperatury panują przez cały rok. W lipcu i sierpniu bywa, że jako przewodnik pracuję dwa, trzy razy w tygodniu, ale zdarza się także raz na dwa tygodnie, poza sezonem, może z raz na miesiąc. Do tego erupcje wulkanu, wtedy kopalnia jest zamknięta, turystów się nie dopuszcza. A potrafią trwać do kilku miesięcy. W latach 2010-2012 kopalnia była zamykana co roku z powodu niewielkich erupcji albo z powodu zagrożenia erupcją. Faith swoją opowieść co jakiś czas przerywa, by móc przywitać się z kolegami z pracy – górnikami.

Gdy nastaje dzień, niebieski ogień znika na rzecz czerwonego. To drobinki wyrzucanej z otworów w ziemi roztopionej siarki mieszają się z dymem. W zależności od kierunku wiatru, opary gazowe albo wypełniają całą kalderę albo wydostają się wartkim strumieniem 100 metrów nad jej najwyższe fragmenty.

Dno wulkanu wypełnia termalne jezioro kraterowe, zaraz obok kopalni, w otoczeniu są niewielkie gorące źródła. Natomiast pod wodą znajduje się komin wulkaniczny, który uaktywnia się co jakiś czas. Turkusowy kolor akwenu wydaje się przyjazny – nic bardziej mylnego – to tak naprawdę rozcieńczony kwas siarkowy. Jezioro ma kilometr średnicy i uważane jest za największe kwaśne na świecie. Ph wody wynosi zaledwie około 0,5, czyli tyle ile kwas w akumulatorach.

W kopalni uwagę zwracają mocno żółte skały. To nie siarka, to tylko wiatr osadził na szarych głazach jej drobinki. Wystarczy przetrzeć ręką, by się o tym przekonać. Te księżycowe widoki i ciężką pracę tutejszych górników co roku pragnie zobaczyć coraz więcej turystów.  Przychodzą tu na chwilę. Kilka zdjęć i uciekają, zdając sobie sprawę, że to nie jest bezpieczne miejsce. Gdy turysta zostaje na dłużej i szczegółowo się wszystkiemu przygląda, budzi podejrzenie. Może się zdarzyć, że któryś z górników zaintrygowany jego wścibskością spróbuje go przegonić albo dowiedzieć się o co chodzi. Nawet jeśli nie zna angielskiego. Co mu tu będzie obcy wszędzie zaglądał, wszystkiego dotykał. Tak właśnie uważa Durahman – górnik z 10-letnim stażem pracy. Chociaż nie dobił jeszcze trzydziestki, wygląda na czterdzieści lat, co akurat charakterystyczne dla górników z Ijen. Znacznie mniej charakterystyczne jest to, że Durahman zna odrobinę angielski. Lecz zanim zabrał głos dusił się w kłębach gazu. Posiadał co prawda chustę na twarz i jako jeden z niewielu maską przeciwgazową, ale nie używał ani jednego ani drugiego, bo – źle się w nich pracuje – krótko skwitował. Po upewnieniu się, że obcy nie ma złych zamiarów, wrócił do pracy.

Gazy wulkaniczne są szkodliwe dla zdrowia ludzkiego, to wydaje się oczywiste, aczkolwiek nie dla wszystkich. Miejscowi górnicy w to nie wierzą: – Dyrektor kopalni sprowadził tutaj lekarzy, robili badania i powiedzieli, że gaz nie jest szkodliwy dla ludzi. – Faith nie zostawił miejsca na polemikę. Przyznał, że często jego koledzy nie dożywają nawet 40 czy 50 lat, ale to nie przez kopalnię. Po prostu życie w Indonezji jest ciężkie, a siarkowodór nie ma tu nic do rzeczy. Dał jednocześnie do zrozumienia, że nie będzie dalej na ten temat rozmawiał. Z fumarol wydobywa się związek pary wodnej i gazów, siarkowodór jest jednym z dominujących. I jak można wyczytać w każdej encyklopedii, jest to gaz trujący, w większych stężeniach śmiertelny. Co z tego, skoro górnicy z kopalni Ijen wiedzą swoje, nawet jeżeli co chwilę kaszląc uciekają z gęstego dymu, który nagle zmienił kierunek i dotarł do ich miejsc pracy.

Pobyt w kraterze wulkanu Ijen nieodzownie jest związany z ubraniem przesiąkniętym siarką, która ponadto osadza się na wszystkim. Górnicy mają plamy zastygłej na odzieży siarki i stopione fragmenty materiału z powodu przebywania zbyt blisko fumarol. Praca w kopalni nie ustaje ani na chwilę, słychać jak górnicy miarowo uderzają ciężkimi metalowymi prętami w zastygłą siarkę. Jej kawałki trafiają do koszy. Jedni ruszają z urobkiem do góry, inni z pustymi koszami schodzą na dół. I tak cały czas. W jedynej takiej kopalni siarki na świecie, w aktywnym wulkanie. Jakkolwiek górnicy na zarobki nie narzekają i chcą wierzyć, że pracują w zdrowych warunkach, to na pierwszy rzut oka widać, że tak nie jest. Nędzne pieniądze, za jedną z najcięższych prac jakie można sobie w ogóle wyobrazić. Gdyby wymiar sprawiedliwości któregokolwiek z państw karał taką pracą największych przestępców, w Europie uznano by to za okrucieństwo. Ale górnicy z Ijen pracują dobrowolnie. Paradoksalnie, należą do lokalnej elity. O lepiej płatną pracę w Indonezji nie jest łatwo bez wykształcenia i gdy poza siłą fizyczną, nie ma się wiele do zaoferowania. Kopalnia jest bardzo prymitywna, a zasady bezpieczeństwa to fikcja. Górnicy sami muszą zadbać o siebie. Trujące gazy uszkadzają drogi oddechowe i płuca, po latach pracy zabijają. Ciężary niszczą kręgosłup i nogi. Do tego palące słońce i ryzyko erupcji wulkanu.

Powszechnie wiadomo, iż gleby wulkaniczne są żyzne. Uprawy sięgają często okolic kraterów nawet aktywnych wulkanów. Nie inaczej jest w przypadku Ijen. Jego zbocza porastają bogate w faunę i florę lasy tropikalne, jak również pola uprawne – kawy, bananów i ryżu. Ludzie mieszkają i uprawiają ziemię nawet w strefach zagrożenia erupcją. I nie chcą słyszeć, że przez toksyczność wulkanu Ijen, miejscowe grunty i wody zawierają połowę tablicy Mendelejewa.

Temat kopalni w kraterze wulkanu Ijen podejmowały w przeszłości europejskie media. Brytyjska telewizja BBC w koprodukcji z telewizją Discovery i BBC Worldwide, wyprodukowała popularną serię filmów dokumentalnych Human Planet (Planeta Ludzi). Jeden z odcinków poświęcony został górnikom z Ijen, wyemitowany został w 2011 roku. Z kolei w 2005 roku swoją premierę miał niemiecko-austriacki film dokumentalny Workingman`s Death (Śmierć Człowieka Pracy) w reżyserii Michaela Glawoggera. Otrzymał liczne nagrody, w tym Europejską Nagrodę Filmową w kategorii: Najlepszy film dokumentalny. Film składa się z sześciu części i przede wszystkim pokazuje najskrajniejsze formy zarabiania na życie przez ludzi z różnych zakątków świata. Jeden z epizodów opowiada o górnikach z Ijen.

Rzeczywiście, wizyta w kopalni położonej w wulkanie może szokować, daje w każdym razie do myślenia. Faith dla odwiedzających to miejsce, których nie przekonał, że górnikom nie dzieje się krzywda, uspokaja na koniec tymi słowami: – Nie przejmujcie się. W Indonezji człowiek jest tani. Taniej kupić człowieka niż nowy samochód.

Reportaż opisuje wycinek mojej 110-dniowej wyprawy do Azji Południowo-Wschodniej i Australii 2013, z której blog znajduje się na niniejszej stronie internetowej - TUTAJa fragment o wulkanie Ijen ze zdjęciami - TUTAJ

Krótsza wersja artykułu z dużą galerią zdjęć i z linkami do filmów, znajduje się: TUTAJ.

Na zdjęciach: wulkan-kopalnia siarki Ijen – górnicy i ich praca, ten uśmiechnięty to mój przewodnik Faith, „kwitek” z ważenia siarki”, blue fire, widok na kalderę wulkanu, siarka i odlewy z siarki.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search