Blog

Blog

Magazyny wina w Milestii Mici - Księga Rekordów Guinnessa (Mołdawia)

W podziemnym magazynie wina w Milestii Mici
Oznakowanie dróg w Mołdawii jest bardzo słabe, a czasami w ogóle go nie ma. Jest nieintuicyjne. Bywa, że znaki informacyjne są nie po tej stronie drogi co trzeba, 3 metry przed skrętem, którego należy dokonać albo skręt jest sygnalizowany, mimo że wcześniej w bok odchodzą inne drogi. Lubię sprawdzać swoją orientację i jeździć na czuja, dlatego GPS-a z mapą nie miałem, jedynie mapę całych Bałkanów z głównymi drogami. Do Milestii Mici z Kiszyniowa jest około 20km. Po drodze zrobiłem zakupy w markecie (przykładowe ceny: 2l napój jabłko-wiśnia tymbark 28 lei (tak, nasz tymbark), coca-cola light 1,5l 16,50 lei, mały chleb 10 lei, 5 litrowa butelka wody 36,80 lei a półlitrowa 6 lei, dwa pomidory 7 lei, dolar był wart 17 lei mołdawskich, euro 18,3).
                    milesti1        

Jechałem w oparciu o informacje z wypożyczalni auta, że w lewo, potem ileś kilometrów prosto, potem w prawo. Według tego instruktażu powinienem być prawie na miejscu, ale tabliczek brak. Po drodze była tylko na pobliskie Laloveni. Podjechałem pod jakiś budynek, z którego wyszła kobieta i pytam jak dojechać. Ona, że mi pokaże. Jedziemy. Kilometr główną drogą, zaraz za stacją benzynową skręt w lewo (od strony Laloveni będzie do skręt w prawo tuż przed stacją, w niebieskawych barwach była zdaje się). Kilometr później przy drodze w lewo jest dumny napis Milestii Mici. Dziękuję kobiecie i oferuję podwózkę, ona na to, że tutaj jej pasuje wysiąść. Skręcam do Milestii. Po prawej widzę stare nieużywane wydrążone w skale magazyny na wino. Dojeżdżam do kompleksu budynków i parkingu. Zaczyna padać deszcz. Pan przy bramie kieruje mnie do biura. Chcę podstawowy wariant wycieczki. Bez degustacji wina. Nie tylko dlatego, że prowadzę samochód, ale także z powodu, iż dla mnie wino to zgniły sok. 90% win jest dla mnie niezdatna do picia, pojedyncze jestem wstanie z obrzydzeniem przełknąć. Kobieta patrzy w grafik, stwierdza, że w zasadzie ma grupę za 20minut, tylko muszę mieć samochód. Mówi to takim tonem jakby z góry założyła brak u mnie środka lokomocji. Zdziwiła się, gdy odpowiedziałem: tak, dysponuję samochodem. Bo na leży wiedzieć, że póki co, Milestii Mici zwiedza się własnymi środkami lokomocji, w przeciwieństwie do innych słynnych podziemnych mołdawskich magazynów w Cricovej, gdzie wozi elektryczny samochód typu melex (Milestii jest na południe od Kiszyniowa, a Cricova na północ). Płacę 200 lei (prawie 12usd) i zostaję wpuszczony pod bramę wjazdową do podziemi.

Po chwili podjeżdża kilka potężnych terenówek na polskich numerach rejestracyjnych. To Polscy miłośnicy off roadu, na tygodniowej wycieczce. Dzięki temu, że się spóźnili, jadę właśnie z nimi. Cały poranek walczyli z myciem zabłoconych aut. Myjnie w Kiszyniowie były niechętne. Jeden samochód zostawili w naprawie. Grupę prowadzili Miłosz i Beata z Olkusza (www.przygody4x4.pl). Gawędzimy sobie, mamy anglojęzyczną przewodniczkę. Wjeżdżamy do środka. Mój opel przy ich maszynach wygląda niezwykle mizernie.

Mołdawia ma niewiele atrakcji turystycznych, żadna z nich nie zasłużyła na to, by znaleźć się na liście światowego dziedzictwa UNESCO (chociaż w gwoli ścisłości w miejscowości Rudi znajduje się jeden z 34 punktów Południka Struvego wpisanego na listę UNESCO w 2005r.). Milestii Mici (wino), Cricova (wino), Orhejul Vechi (kompleks historyczno-archeologiczny) i Siroki (twierdza), to najbardziej znane atrakcje tego kraju plus stolica rzecz jasna.

Milesti3Milestii Mici jak poinformowała nas pani przewodnik posiada 200km podziemnych korytarzy, z których używane jest 55km (w internecie można spotkać się z danymi 250km tuneli, 120km używanych). Podziemne komory są na głębokościach 35-85m pod powierzchnią ziemi. Byliśmy w tym najniższym punkcie. Wydrążone są w wapieniu. Stała temperatura to 12-14 stopni Celsjusza i wilgotność 85-95%. W 2007 roku podziemne przechowalnie wina w Milestii Mici zostały wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa, jako miejsce, gdzie przechowuję się najwięcej butelek wina na świecie. Pomiędzy 1,5 a 2 mln sztuk. Najstarsze butelki, które widziałem, pochodziły z I połowy XX wieku.

Samochodem po podziemnych tunelach, sztucznych jaskiniach, jeszcze nie jeździłem. Drogi wewnętrzne są całkiem szerokie i kręte. Po bokach beczki z winem. Postoje w różnych miejscach, oględziny składowanych win. Wizyta w podziemnej restauracji podziemny wodospad. Opowieść jak Gorbaczow za czasów ZSRR, chciał zniszczyć całą kolekcję wina, a pracownicy zbudowali sekretne drzwi, które prowadziły do pomieszczenia, gdzie ukryto to co najcenniejsze. W Mołdawii zdarzają się trzęsienia ziemi, ale pod ziemią skutki wstrząsów są prawie nieodczuwalne a wino bezpieczne (w podziemiach jest stacja sejsmiczna). Przez większość wycieczki nie było prądu, przydawały się czołówki. Gdy prąd włączono okazało się, że wewnętrzne drogi i pomieszczenia mają elektryczne oświetlenie.

Milesti5Leżakownia win i składowisko jest pod ziemią, ale na powierzchni najzwyczajniej są winnice. Wyprodukowane różne gatunki win, trafiają później pod ziemię. Wycieczka trwała około 2 godziny. Na powierzchni jest mini ogród, dwie kolorowe fontanny, z „białym winem” i „czerwonym winem” (zabarwioną wodą). Jest też sklep z winami, koniakami, napojami typu szampan. Najtańsze wina 0,5l kosztowały 26 lei, czyli jakieś 1,5 dolara (chardonnay i sauvigon, w cenie do 2 dolarów było jeszcze kilka innych pozycji). Najdroższe wyroby były po kilkaset lei (najdroższe tamtejsze wina dochodzą do 200 dolarów za butelkę). Większość jednak nie przekraczała stu lei. Jak nam tłumaczono białe wino może leżakować 25 lat, a czerwone do 35 lat. Za 200 euro rocznie można sobie wynająć taką potężną półkę (piwniczkę) pod ziemią i przechowywać własne wina, niekoniecznie z Milestii Mici.

Po wszystkim pożegnałem się z fajną polską ekipą, pochodząca z różnych części Polski. Oni wracali do domu na resztkę Wielkanocy a ja ruszałem na południe Mołdawii. Co zrobić gdy nie ma się własnego samochodu na zwiedzanie Milestii Mici? Trzeba poprosić tych co mają samochody, może zgodzą się zabrać ze sobą na wycieczkę.

W podziemnej restauracji spotkałem parę brytyjsko-mołdawską, która nie mogła się od siebie odkleić. To jest dosyć częsty obrazek w Wielkiej Brytanii. Na ogół dosyć zamożny mężczyzna w średnim wieku wyszukuje sobie kobietę na wschodzie. Zdecydowaną większość stanowią Rosjanki, znacznie mniej jest Ukrainek czy Białorusinek, Mołdawianki to rzadkość. Taka kobieta ze wschodu nie musi pracować, ale języka nauczyć się musi(choćby jako tako), na ogół opiekuje się wspólnymi dziećmi, domem, ma być zadbana, pachnieć i wyglądać. Rozumiem dlaczego Brytyjczycy wybierają Rosjanki. Są urodziwe i sensualne. Do Wielkiej Brytanii, do pomocy,Milesti2 ściągają na ogół mamę czy siostrę, by tak naprawdę to one zajmowały się domem i opieką nad dziećmi. Za wszystko płaci mężczyzna, a kobieta w ten sposób ma kontakt z ojczyzną i ojczystym językiem. Opisywana para też miała zaplecze w postaci mamy i prawdopodobnie siostry, które opiekowały się córeczką tej pary i nosiły zakupione wino. Nie władały angielskim. W Polkach bogatsi Brytyjczycy nie gustują, za to Polki na emigracji gustują w mężczyznach z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Sri Lanki, krajów arabskich, a nawet z czarnej Afryki. Lubią egzotykę. Mnóstwo widziałem tego typu par.

Zanim opuściłem Milestii Mici, zatrzymałem się przy nieużywanych podziemnych tunelach i sobie jeszcze pooglądałem. Padał deszcz, wiał silny lodowaty wiatr i ogólnie było dosyć paskudnie. Następnie ruszyłem do Komrat, stolicy autonomicznej Gagauzji. Do pokonania miałem 100 kilometrów.

Na zdjęciach: podziemne magazyny wina w Milestii Mici oraz sklep z winami. Na pierwszym zdjęciu mój wypożyczony opel astra, na ostatnim nieużywany podziemny tunel.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search