Blog

Blog

Polacy w Naddniestrzu – Sloboda Raszkowo, Kamionka i Rybnica, powrót do Mołdawii

W Slobodzie (Sloboda(Słoboda) Raszkowo(Raszkow, Raszkowska), dawne Księdzowo) planowałem się przywitać z miejscowymi księżmi, pospacerować po wsi, zagadać z kilkoma osobami i próbować dostać się do Rybnicy. Mogłem sobie pozwolić maksymalnie na trzygodzinny pobyt. Bez większych problemów udało mi się odnaleźć księdza Dmitrija Zielińskiego. Na wejściu powiedziałem, że chciałem się tylko przywitać, że jestem z Polski, przyjechałem na chwilę zobaczyć historyczne polskie tereny. Zamienić parę słów z mieszkańcami polskiego pochodzenia.

Ksiądz Dmitrij w jedną chwilę moje plany zmienił. Teraz zjemy obiad, później pojedziemy do Kamionki, po powrocie msza, a jutro rano jadę do Tyraspolu i podrzucę cię do Rybnicy. W sumie… niech tak będzie. 10 kwietnia musiałem być w Kijowie, ale jeszcze trochę czasu miałem. Po zupie i ryżu na słodko ruszyliśmy do Kamionki mając do pokonania blisko 30 kilometrów. Częściowo kamionka 2już znaną mi drogą, przy granicy z Ukrainą, przez Raszków. Kamionka (Kamenka) to niewielkie miasto na północnym skrawku Naddniestrza. Jak cala okolica przechodziła z rąk do rąk, nawet krótko była częścią Rumunii. Obecnie liczy ok. 10 tysięcy mieszkańców. W centrum są ze dwa stare zabytkowe budynki, monumentalno-blokowate gmachy urzędów, pomnik Lenina. Kamionka ma częściowo charakter uzdrowiskowy. Nad Dniestrem budowana była właśnie plaża, restauracja już stała, budowane były domki do wynajęcia. Jest most z przejściem granicznym. Gdy ksiądz Dmitrij poszedł załatwiać urzędowe sprawy, ja ruszyłem na spacer. Księża ze Slobody sami prowadzą księgowość parafii.

kamionka 1Najładniejszy budynek w mieście, dom kultury, kiedyś pełnił funkcję kościoła protestanckiego. Stał przed nim radiowóz milicji, ale nie przeszkadzało milicjantom, że zostali uwiecznieni na zdjęciu. Naprzeciwko jest malutki odnowiony park oraz inny ciekawy budynek o pałacowym wyglądzie. Przy ulicy Lenina. Przy której miejscowe urzędy, pomnik Lenina, trzygwiazdkowy hotel całkiem dobrze wyglądający, supermarket Sheriif. Spacerując i robiąc zdjęcia dużym aparatem, podchodzi nagle do mnie ubrany po cywilnemu człowiek. Przedstawia się, że jest milicjantem. Pytam o legitymację. Nie ma, ale możemy iść na posterunek. Pyta o cel wizyty i prosi o dokument. Grzecznie. Ostrożnie daję paszport, przygotowany do wyrwania go albo gonitwy za uciekinierem. Niejedno na swoich wyprawach w życiu przeszedłem, zdarzało się, że mój paszport był zagrożony. Odpowiadam, że jestem turystą, przyjechałem tutaj z księdzem Dmitrijem Zielińskim. Żadnym szpiegiem nie jestem – dodaję. Milicjant ma numer księdza, dzwoni, ale się nie dodzwonił. Podziękował życząc miłego dnia i odszedł. Dmitrij się śmiał później, że zaraz mnie sprawdzono. Dodzwonił się do niego ów mężczyzna, całkiem wysoki rangą i ważny tutaj człowiek. Minęliśmy się później podczas dalszego mojego spaceru, ładnie się ukłonił.

Dmitrij później wyjaśniał, że obawiają się tutaj szpiegów, prowokacji, dziennikarzy. Opowiadał o jednym z tych ostatnich, który przyjechał do Naddniestrza i koniecznie chciał czegoś sensacyjnego. Czołgi, transportery opancerzone, wojsko, a tutaj nic. Zwykłe, spokojne życie. Potem i tak napisał o niby bardzo napiętej sytuacji w Naddniestrzu. Tłumaczył, że jak nie będzie „petardy”, to naczelny nie kupi od niego tekstu, zdjęć, nie zapłaci. Musi być kontrowersyjnie, sensacyjnie, bo czytelników nie interesują artykuły o zwykłym, spokojnym życiu. Niestety muszę się zgodzić z Dmitrijem. Dzisiaj wielu dziennikarzy jest bardzo nieobiektywnych, nierzetelnych. Są stronniczy, konfabulują, wymyślają wielkie sensacje, które nie istnieją. Inna sprawa, że jeśli chcą mięć pieniądze na utrzymanie, muszą dostosować się do oczekiwań przełożonych.

Zawsze powtarzam, chcesz wiedzieć coś o jakimś państwie, nie oglądaj telewizji, nie czytaj gazet, nie słuchaj radia. Po prostu tam pojedź. Zwiedzaj, rozmawiaj, przyglądaj się. Jest tak duże ryzyko, iż to co usłyszysz z mediów jest kłamstwem, że bardzo trudno wyłapać co jest prawdą a co fałszem. Oczywiście nie wrzucajmy wszystkiego do jednego wora. Inteligentny, wnikliwy, nie naiwny, widz, słuchacz, czytelnik ma na pewno swoje ulubione media, dziennikarzy i wie co jest wartościowe, prawdziwe a co nie. Dzisiaj internet pozwala dotrzeć do wielu dobrych materiałów, których na próżno szukać w tradycyjnych telewizjach, radiach czy gazetach. Blogi, wideoblogi, relacje fotograficzne. Można w zalewie tego znaleźć dobre informacje.   

Zawsze z dziennikarstwem było mi po drodze i gdy kilkanaście lat temu przedstawiałem swój cel pobytu jako dziennikarski, reporterski, mnóstwo drzwi zamkniętych dla innych, dla mnie stawało otworem. Dzisiaj, gdy czasami nieopatrznie w różnych zakątkach świata przedstawiam się jako dziennikarz, drzwi z hukiem są zatrzaskiwane mi przed nosem. To dobitnie pokazuje jak dziennikarze przez te lata zniszczyli swoją pozycję i reputację na świecie.

W końcowej fazie pobytu w Kamionce z Dmitrijem podjechaliśmy nad Dniestr, gdzie buduje się wspomniany kompleks wypoczynkowy nad wodą, a następnie podjechaliśmy na most graniczny aby przedłużyć meldunek.

Podchodzimy do okienka, daję swój papier. Dmitrij tłumaczy, że potrzebuję przedłużyć meldunek do jutra rana. Pogranicznik mówi, że mój meldunek się już skończył o 13:00, tak wynika z ich systemu komputerowego. A może jednak z meldunku? Do końca w ten ich system nie wierzę. Na śmierć zapomniałem. Utkwiło mi w głowie, że mogę być do północy. Ale problemu miał nie będę. W takich sytuacjach obecność kogoś miejscowego jest bardzo cenna. Mówimy, że może wbiją mi wyjazd i ponowny wjazd, dostanę meldunek na 24 godziny. Na co pogranicznik znowu o systemie komputerowym, że tak nie można. Będzie on widział, że człowiek wyjechał a po pięciu minutach wrócił. W głowie zakołatała mi myśl, a jakbyś człowieku wpisał mój przyjazd za 2-3 godziny do systemu. Ale rozmawiamy dalej i pojawia się pomysł tranzytu. Skoro jutro wyjeżdżam, to pasuje. Jest mały problem, bo dokument tranzytowy jest na 10 godzin, które miną około czwartej nad ranem, a ja na granicy będę około ósmej. I kołata mi się kolejna myśl w głowie, że przecież mają ten cudowny system komputerowy, a zatem będzie w nim widać, że człowiek wyjechał, a pięć minut później wjechał tylko na tranzyt. Nie będzie wtedy zgrzytu? Dobra, nie czepiam się. Wypełniłem dwa razy ten sam świstek (stary meldunek musiałem zostawić). Jeden dla mnie, jeden dla pogranicznika. Robi tam jakąś parafkę jedynie i załatwione.

               kamionka 4

Dopytujemy o ewentualne kary, o te magiczne 750 euro za brak meldunku, które pojawia się w necie. Pogranicznik stwierdza, że pierwsze słyszy. Za wykroczenia meldunkowe kara wynosi od równowartości 1,5 dolara do 50kilku. Ta druga kwota to już za poważne wykroczenia. Za moje 4 godziny, w najgorszym wypadku dostanę sztraf (karę, grzywnę) pomiędzy 1,5 a 5 dolarów. Mniej niż najtańszy odpłatny nocleg (sęk w tym, że rubli praktycznie nie miałem, drobnych dolarów też nie). A te 750 euro? Nic nie wie, może za jakieś bardzo poważne wykroczenia. Jakby co, mam na granicy mówić, że nie mam auta, korzystam z publicznego transportu i już nic nie jechało, musiałem przenocować, jak najszybciej się dało wykonałem swój tranzyt.

Jedziemy z powrotem. Dmitrij musi zdążyć na mszę o 18:00. Po drodze za Raszkowem jeszcze chwila na zdjęcie „złotego” pomnika Lenina we wsi Caterinovce i pędem do Slobody. Mamy dwie minuty zapasu czasu.

Na mszy jakieś 40 osób. To i tak mało mówi później Dmitrij, zazwyczaj we wcześniejsze dni było 50-60 osób (miejsc siedzących jest ok. 100). Trwa Wielki Tydzień przed prawosławną Paschą czyli Wielkanocą. Prawie wyłącznie starsze kobiety, pojedyncze młodsze. Jeden starszy mężczyzna i ja. Kościół w Slobodzie Raszkowskiej wybudowano w 1989 roku (wyświęcony w 1990r.), ładny, w środku z ciekawymi drewnianymi elementami. Jest ogrzewanie, organy, na ławkach poduszki i modlitewniki. Msza była prowadzona w trzech językach: po polsku, po rosyjsku, po ukraińsku. Różne fragmenty w rożnych językach. Przy czym ludzie już nie bardzo mówią po polsku, ale modlitwy znają na pamięć. Młode dziewczyny, które były na mszy również. Natomiast część ludzi jeszcze znośnie rozumie język polski. Ponadto nauczany jest w miejscowej szkole.  

kamionka 3Po mszy udałem się na spacer po Słobodzie. Szutrowe drogi, mizerne domy, ale sporo samochodów. Ładne, zdobione bramy w niektórych gospodarstwach. Poza tym mała cerkiew, budynek jakiegoś urzędu gminy i ruiny domu kultury. Był to spory gmach. Dmitrij opowiadał, że gdy rozpadało się ZSRR i niewiadomo było co będzie, kto rządzi, miejscowi doprowadzili go do ruiny. Teraz domu kultury nie mają. Pogadałem z kilkoma babuszkami. Standardowe tematy. Co w Polsce, co tutaj w Slobodzie? U nich w porządku, u mnie też. Przyznawały, że po polsku mało kto już mówi, ale dużo osób rozumie język swoich przodków. Wracając, spotkałem księdza Włodzimierza, dokładnie Władimira Biełokonnyja. Także należy do Księży Sercanów i świetnie mówi po polsku. Dmitrij wspominał, że Władimir urodził się w tutejszej Kamionce, ale tak jak on studiował pod Krakowem. Ksiądz Dmitrij Zieliński (Dimitrij Zielinski) ma korzenie mołdawskie i ukraińskie, w wojsku służył w Uzbekistanie i na pograniczu turkmeńsko-afgańskim. Jest proboszczem tutejszej parafii św. Marty, liczącej około 700 wiernych. Oboje są bardzo sympatyczni. Ojców Sercanów sprowadził tutaj ksiądz Henryk Soroka, wcześniejszy proboszcz tej parafii. Nauczał i kultywował tutaj polskość przyniesioną przez polskich osadników w XVIII wieku. Większość mieszkańców ma polskie korzenie.

Dmitrij i Władimir nie tylko są duszpasterzami, ale udało im się pozyskać z różnych organizacji granty, dzięki którym utworzyli bardzo ładne przedszkole, wybudowali boisko w stylu naszych orlików. W sporym budynku obok kościoła posługę sprawują 2-3 zakonnice, pomagają w działaniach parafii. Jest stołówka szkolna, oddział Caritasu.  

Księża wieczorem pojechali do proboszcza w Raszkowie na spotkanie, a ja nadrabiałem notatki oglądając telewizje: naddniestrzańską, ukraińską i rosyjską (miejscowi praktycznie nie mówią po mołdawsku, więc takich telewizji nie potrzebują, aczkolwiek w okolicy są też pojedyncze wioski mołdawskie). W TV głównie seriale i kabaretony. Internet w wiosce też jest.  

Gdy ksiądz Dmitrij wrócił rozmawialiśmy o jego planach, a są bardzo ciekawe. Chce robić spływy po Dniestrze, takie trzydniowe. W dużej mierze nastawione na młodzież. Na Polaków. On jest miejscowy, więc problemów formalnościowych nie będzie. Przyjezdni będą mogli mieszkać u miejscowej ludności, poznawać lokalną historię (jest parę historycznych i zabytkowych obiektów), przyrodę, zobaczyć produkcję wina. Ma wszystko opracowane, szykuje wniosek o grant. Spisywaliśmy sprzęt jaki może być potrzebny. Z Krakowa to raptem 900km. Już teraz pewien mężczyzna z Przemyśla organizuje wycieczki do Słobody Raszkowskiej, a turyści śpią u miejscowej ludzkości. Mogą się przyjrzeć jak żyją. Bardzo lubię ludzi, którym się chce a księżom z parafii św. Marty się chce.

Dmitrij opowiadał, że sytuacja ekonomiczna w Naddniestrzu jest obecnie trochę lepsza niż w Mołdawii i na Ukrainie. Życie toczy się całkiem normalnie. Dzięki Rosji infrastruktura jest lepsza niż w Mołdawii. Chociaż do Slobody nie dojeżdżają marszrutki, to wielu ma samochody, ludzie sobie pomagają, organizują się. Zwłaszcza w dni targowe – czwartki i niedziele. Średnie pensje sięgają 100-200 dolarów, a jakiś robotnik z umiejętnościami to i 300. Życie jest tanie. W Mołdawii są podobne, średnie trochę wyższe, ale dużo osób nie ma żadnych dochodów albo jakieś niewielkie na czarno. Na ulicach Kiszyniowa było sporo żebraków, w Naddniestrzu nie widziałem żadnego, ale może być w tym przypadku jak z Gruzją i z Azerbejdżanem. W tym pierwszym kraju żebraków jak grzybów po deszczu, w tym drugim prawe wcale. Owszem, Azerbejdżan jest dużo bogatszy od Gruzji, ale też policja goni żebraków. Podobnie może być tutaj. A może ich nie ma albo nie ma kto wrzucać do puszek. Turyści Naddniestrza tłumnie nie odwiedzają. Wielu osobom się wydaje, że w takim Naddniestrzu propaganda i pranie mózgu powoduje przywiązanie tych ludzi do Rosji. Coś w tym na pewno jest, ale niewiele. Jest internet, telewizje z całego świata. Ludzie jeżdżą. Nie tylko do Rosji i Mołdawii czy na Ukrainę. Wielu było w krajach Unii Europejskiej. Niektórzy mają tam rodzinę. Są realistami, nie grożą im unijne zarobki, ale nie wiedzą czy chcieliby. Tutaj spokojnie sobie żyją, tam ich znajomi, przyjaciele, członkowie rodzin, bardzo ciężko pracują, nie mają wiele pożytku z zarobionych pieniędzy. Są przekonani, że poziom życia w Naddniestrzu jest wyższy niż w Mołdawii i na Ukrainie. Dzięki Rosji – dodają. Zarówno w Naddniestrzu jak i w Mołdawii kilka razy zadano mi pytanie, czy na zachodzie Ukrainy jest też wojna, czy jest spokojnie? Czy bez problemów Ukraińcy wpuścili mnie do siebie? Ale ani jedni ani drudzy wojny się nie obawiają. Nie będzie jej. Mołdawia nie ma się czym bronić, Naddniestrze z Rosją nie mają pieniędzy na wojnę, zresztą jaki mięliby w niej interes? Naddniestrze ma wszystkie przymioty państwowości i jest poza kontrolą Kiszyniowa. To, że Kiszyniów nie chce przyznać: Naddniestrze nie jest nasze, ku radości Rosjan destabilizuje Mołdawię. Dopóki ona nie ureguluje tej kwestii, za bardzo do UE się nie zbliży, a jeszcze Gagauzja może coś narozrabiać. Życie toczy się normalnie po obu stronach granicy, wszyscy czekają jak ta historia państwa naddniestrzańskiego się skończy. Jeszcze poczekają.

Po północy w jednym z pomieszczeń przygotowaliśmy z Dmitrijem dla mnie łóżko, parafia jest zaopatrzona we wszystko co trzeba. Dysponuje różnymi sprzętami. To zasługa tutejszych księżych, którzy ją rozwijają. Pierwszy raz od wyjazdu, przebywałem w ogrzewanym pomieszczeniu. Budzik nastawiłem na 6:30.

9 kwietnia. Wczesna pobudka, szybkie śniadanie i w drogę z księdzem Włodzimierzem oraz księdzem Dmitrijem. Dziękowałem, zostawiłem cukierki np. dla jakichś dzieciaków.

Szybko znaleźliśmy się przy moście granicznym w Rybnicy. Dmitrij ze mną podszedł i uczciwie zaczął tłumaczyć, dlaczego jestem cztery godziny później niż w papierach. Że spałem u niego. Pogranicznik nie był zbytnio zainteresowany tą historią. Nie widziałem też, by w jego budce był jakikolwiek komputer. Spytał tylko czy wyjeżdżam z Naddniestrza. Tak. To w drogę, mogę iść. Obyło się bez karnych opłat. Pożegnanie – dzięki za wszystko Dmitrij. Ich czekała podróż do Tyraspolu i popołudniowy powrót na mszę, ja ruszyłem pieszo przez graniczny "wymarły" most nad Dniestrem. Zapowiadał się drugi z kolei słoneczny, aczkolwiek chłodny, dzień.

Wchodząc do Mołdawii z Rybnicy można zejść przy moście i ominąć posterunek policji. Jadąc samochodem nie da się. Ale ja i tak potrzebowałem informacji jak dotrzeć do dworca autobusowego w Rezine, poszedłem zapytać policjantów. Zdziwili się moją obecnością, poprosili o paszport. Byli bardzo sympatyczni. Policjant widząc aparat powiedział bym koleżance w budce zrobił zdjęcie. Nie ma sprawy, Ona, że nie chce, bo jest nieuczesana. Śmiejemy się. Wskazują mi drogę w kierunku dworca, ale to kilka kilometrów i to pod górę. Lepiej bym wziął marszrutkę. Przestrzegają, bym nie wchodził na most, bo tam już nie Mołdawia, tylko Naddniestrze. Niebezpiecznie. Nie mówię, że właśnie stamtąd wróciłem i żadnego niebezpieczeństwa nie odczułem. 

  • Na zdjęciach:
  • 1-22) Sloboda Raszkow – wioska ze zniszczonym domem kultury, kościół katolicki, księża: Dmitrij i Władimir, budynek zakonu z przedszkolem
  • 23-31) Kamionka – centrum miasta, Lenin i tereny rekreacyjne nad Dniestrem.
  • 32)  Pomnik Lenina w Caterinovcach.
  • 33) Lokalne przejście graniczne na trasie pomiędzy Raszkowem a Slobodą Raszkowską.
  • 34-39) Rybnica – gaz na zewnątrz budynków jest na wszystkich tych terenach, na pytanie dlaczego tak, zazwyczaj słyszę, bo tak taniej, raz na jakiś czas ktoś dorzuci, że moźe to na wypadek trzęsień ziemi, nie dojdzie do wybuchów. Na kolejnym zdjęciu bloki w Rybnicy koło wojennego monumentu i mołdawskie w Rezine na wzgórzu za rzeką. Dalej cennik paliw na stacji Sheriff (benzyna 95 - 10,50 rubli, euro diesel - 10,25, dolar to 11 rubli), dworzec autobusowy i most graniczny nad Dniestrem.


Znajdź mnie

Reklama

Wydarzenia

Brak wydarzeń

nationalgeographic-box.jpg
redbull-225x150.jpg
tokfm-box.jpg
tvn24bis-225x150.jpg

Reklama

Image
Klauzula informacyjna RODO © 2024 Grzegorz Gawlik. All Rights Reserved.Projekt NRG Studio
stopka_plecak.png

Search